Uczę się na dwudziesty wiek, piszę licencjat o propagandzie w prlu, przeglądam mikrofilmy w Ossolineum( wszystkie w negatywie- o zgrozo) i ogólnie rzecz biorąc żyję.
Ale chce mi się rzygać tak bym to określiła w przenośni i zupełnie dosłownie. Nie nawidzę tego co kawa robi mi z samopoczuciem. Przynajmniej nie śpię i mogę czytać ale czuję się fatalnie...
Znacie coś oprócz kawy i energetyków co mogłabym stosować do nocnej nauki? Bo po energetykach z kolei chodzę jak nakręcona i już w ogóle nie mogę się skupić...A czas ucieka...
Mam nadzieję że i wy żyjecie i że dobrze wam się wiedzie.