photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 21 LIPCA 2014

Żegnaj.

 

 

 

 

 

 

To będzie najsmutniejsza ze wszystkich moich w życiu notek, to będzie wyładowanie wszystkiego, jak teraz cierpię, jak konam i jak się drę że życie jest wobec mnie takie okrutne...

 

Udało mi się zasnąć jakoś po 23, po 1 budzę się płacząc, śnił mi się mój kochany piesek, który odszedł... Zacząłem się drzeć, zacząłem krzyczeć i się wydzierać, mama z pokoju obok przyszła mnie uspokoić, a ja schowany i ściśnięty w poduszkę nie mogę przestać powstrzymywać łez i krzyków, moja psychika jest w tej chwili tak zniszczona, tak słaba... że nie wiem czy kiedyś było ze mną tak źle. Przepraszam Cię piesku za całą krzywdę, którą Ci wyrządziłem, za każdy moment, w którym chciałaś zostać zauważona, a ja Cię olałem, za każdy krzyk, jaki na Ciebie podniosłem, za każde pociągnięcie smyczą, gdy mnie wkurzałaś i za każde nie wyjście z Tobą, gdy tego potrzebowałaś, a przede wszystkim przepraszam Cię, że udało mi się Ciebie uratować, że umierałaś na moich rękach, gdy krzyczałem do Ciebie "SONIA, OBUDŹ SIĘ, PROSZĘ!" krzycząc stojąc przed Tobą, a Ty przestawałaś reagować, przestawałaś mrugać i wydawałaś z siebie ostatnie oddechy co 30 sekund... Nigdy nie czułem takiego bólu, nigdy... moje pierwsze duże zwierzątko, jakie miałem, odeszło na moich rękach... mam nadzieję że tam na górze będzie Ci lepiej... jak to moja mama powiedziała "tacie się nudziło i zabrał ją dla towarzystwa" - nie wiem czy to trafne powiedzenie, bo spowodowało, że się rozkleiłem... to było okropne, lekarze już mówili, że będzie z nią lepiej bo miała straszną gorączkę, ale się ochładzała i już myślałem że ją odwiozę do domu, obiecałem że jak wrócimy to zabiorę ją na długi spacer, choćbym ją miał nosić na rękach, wykąpię by była znowu czyściutka i błaskałem cały czas mówiąc, by dała radę, że w nią wierzę... aż w końcu serce zaczęło zwalniać, umierała, oddech gubiła, dusiła się, leżała... gdy pukałem ją w oczka i już nie mrugała, wybiegłem, zacząłem ryczeć, zacząłem krzyczeć, zacząłem wyzywać cały świat że mi to zrobił! Przeżyłem koszmar, jakiego nigdy nie chciałem krzyczeć! To było najstraszniejsze uczucie w moim życiu! Moje umierające szczęście na moich rękach, ostatnie wdechy i wydechu, ostatnie pożegnanie, ostatni buziak w pyszczek i... odejście, na dobre... po powrocie do domu, jak mama wróciła, zabrała jej posłanko na którym zawsze leżała i położyła mój rower, w każdej chwili gdy wchodzę do pokoju i widzę ten rower, a nie widzę na tym miejscu mojego pieska to łzy same się wylewają, mój dom na ten moment stał się koszmarem a ja nie umiem sobie z tym poradzić... Nicky, wracaj szybko, jesteś mi potrzebna, nawet nie wiesz jak bardzo, nawet nie wiesz jak Cię potrzebuję, teraz, najbardziej że wszystkich chwil... WRACAJ SZYBKO, PROSZĘ CIĘ! Ty wiesz najlepiej, jak kochałem mojego pieska, jak ją broniłem gdy Cię podgryzała, jak mnie ochrzaniałaś że nic z tym nie robię... Ty wiesz najlepiej, jak cierpię z jej straty! Nie wiem co mam napisać by poczuć się jakkolwiek lepiej, myślałem że napisanie tu choć trochę mnie uspokoi i pozwoli zasnąć, a tylko ryczę jeszcze bardziej przywołując najlepsze wspomnienia z moim pieskiem... a jeszcze niedawno łzy mi leciały przy Nicky, jak wyobrażałem sobie przy niej, że soni nie zostało wiele czasu... od tamtego czasu przestałem tak myśleć, a teraz cierpię jeszcze bardziej! JA CHCĘ MOJEGO PIESKA, CHCĘ GO TU, BY SIĘ POŁOŻYŁA NA MOICH NOGACH W ŁÓŻKU I BY ZASNĘŁA, A RANO OBUDZIŁA MNIE SZCZEKANIEM BO KUBA JĄ DRĘCZY, ja chcę... sonię... tutaj... przy mnie... po 21 jakoś wziąłem smycz i poszedłem szukać soni w pokoju mamy, psychika mi podpowiadała że ona tam jest, ale ja znałem prawdę i jak dureń, zawiodłem się że jej tam nie ma... ile razy będę podnosił smycz by z nią wyjść, a jej nie będzie... co ja mam teraz zrobić, dlaczego życie powoduje we mnie tyle cierpienia?! Staram się jak mogę, by brać z życia jak najwięcej, pełnymi garściami i wszystko pozytywne - dlaczego to brutalne życie powoduje, żeby mi było tak ciężko być optymistą?! Ten rok jest moim najgorszym rokiem w życiu! Nie pod każdym względem oczywiście bo żyję w szczęśliwym związku bez kłótni w zgodzie i wszystko jest w jak najlepszym porządku, ale... moje osiemnaste urodziny spędziłem całą rodziną, z najbliższą rodziną... a teraz... za około tydzień moje urodziny i co... zabraknie już taty i mojego ukochanego pieska który będzie podżerał pod stołem to, czego ktoś z nas nie zje... straciłem dwie niezwykle bliskie mi osoby, jak ten rok ma być dla mnie udanym, CO?! Tyle cierpienia przeżywam, a nie piję, nie palę, nie ćpam, nie staczam się w żaden sposób i co mam za to... że życie nie pozwala mi być szczęśliwym z życia! Jednak wciąż mam najbliższe osoby, dla których żyję i nie mam powodu by się kaleczyć, staczać lub cokolwiek, mój optymizm powróci... nie wiem tylko kiedy, bo jestem tak zniszczony, taki mały przedział pomiędzy śmiercią moich bliskich... jest mi tak niesamowicie przykro że tracę wszystkich... i znowu się rozkleiłem bo przypomniało mi się ostatnie pomachanie ogonkiem soni... takie głupie wspomnienia, a takie piękne, bo ostatnie z tą moją urwiską małą... pomachała ogonkiem widząc nas obu, tak jej się łapki trzęsły, tak się bała, tak walczyła o życie, tak się starała by przeżyć, aż w końcu się zaczęła poddawać, zaczęła na nas patrzeć, zaczęła płakać i odchodzić od nas... tyle marzeń na marne, taty marzeniem było zobaczyć mój ślub i dziecko, jakie urodzi moja wybranka, a sonię... sonię chciałem zabrać do nowego mieszkania, by żyła ze mną... nic z tego nie spełnię, nie spełnię czyiś marzeń, nie spełnię jednego ze swoich marzeń, wszystko tak gubię, rozpada się w pył... jest mi strasznie... czuję, jak opadam z sił od łez, jak cierpię z powodu utraty, a ta myśl że ostatni raz się widzi tą osobę... nie życzę nigdy nikomu tego uczucia, to jest najstraszniejsze uczucie, jakie przeżyłem... koniec tego pisania, to mi nic nie daje... dobranoc!

 

 

 

 

 

 

 

 

Na zawsze pozostaniesz w mojej pamięci soniu, na Twojej smyczy być może kiedyś będzie chodził nowy piesek, ale póki co, nie ma ku Tobie żadnego godnego następcy... Nigdy nie zgubię tej smyczy, będzie mi zawsze przypominała o Tobie, tak jak naszyjnik Nicky o Wrocławiu, a zegarek o tacie... Pamiątki najpiękniejszych wspomnień, do których już nie wrócę, i których nie będę kontynuował.

 

Żegnaj, mój najlepszy przyjacielu człowieka, będę za Tobą naprawdę tęsknił.

Informacje o renekton


Inni zdjęcia: ;) pati991:) nacka89cwaNowy papież nacka89cwaDzika różyczka na dzień dobry :) halinam:) nacka89cwaSynuś nacka89cwaKrwawodziób slaw30015 Lat temu rudedamienJa nacka89cwa11.05 idgaf94