Środa, zakończenie roku szkolnego, 22.06.2011r.
Na zakończenie nie poszłam, bo nie wstałam. Przyszła do mnie Agatka, dała mi kwiatka, którego zapewne jej mama kupiła dla nauczyciela, ale nieważne, liczy się gest. <3 Posiedziałyśmy, Agata się źle czuła i pojechała do domu. Przyszedł po mnie Stachu, dobiliśmy do Michała, w trójkę do dino, gdzie czekała Agata z Martynem, dobiła Karla i już mieliśmy iść, a tu jeszcze Lara z Magdą miały przyjść. Czekaliśmy na nie około 1h w skwarze, każdy się wkurwiał, w końcu dobiły, Stachu musiał iść do domu, Michał zaczął robić sceny, darł ryj, wypruł gdzieś w ogóle nie wiem, 200 metrów przed nas i krzyczał, że "mamy się, kurwa, pospieszyć". Na miejscu czekała Dżapan i Dziad. Michał darł mordę na nas, że nie chcemy przejść przez wodospad. Ja mogłam, tamte nie chciały. W końcu wyszło tak, że pozbijał nam piwa, uderzył Agatę, ona się popłakała, ale to już w sumie wcześniej, wyjebał swoje piwa, o mało nie uderzył mnie i Karli, bo niby namawiamy Agatę do rzucenia go (i mądrze by postąpiła). Ok 22 poszliśmy wszyscy do domu, ja byłam sama, rodzice u Śniega, dzwoni Dzban, że rzyga i mam go ratować. 0:12 wyjechałam z domu i pojechałam na libację Dzbana na działce, na którą mnie nie zaprosił, bo były jego przyjaciółki, ale jak rzygał, to jakoś nikt mu nie pomógł. Chwilę posiedziałam, chciałam odkupić fajkę, to nikt nie miał, a później się okazało, że mają pełne ramy, chuj. Byłam to było cichutko, każdy do spania się szykował, wyszłam, ale musiałam się wrócić, bo brama była zamknięta, to nagle śmiechy chichy i słyszałam, że mnie obgadywali. Chuj z nimi.
Czwartek, 23.06.2011r
Morze z chujami: Dzban, Nicol, Agatka, Dżapan, Dziad, Paryż, Agacia. Z Dzbanem wyrysalim Nicol na fajki. Piwo otwieraliśmy drewnianym kutachem mojej mamy i warunkiem, kiedy otwierało się piwo po raz pierwszy, było wzięcie go od kogoś ustami i dopiero do ręki. Dziad wjebała kiełborę, po której rzygała i dobrze jej, bo się szmacisko nie podzieliło! :< Nie byliśmy tak wcale długo.
Piątek, 24.06.2011r
Nie pamiętam, może Agata pamięta i uzupełnię tę lukę jak tylko się dowiem, ale znając życie znowu nie będę wchodzić na photobloga przez 2 miesiące.
Już, kurwa, wiem! Agata pojechała na działkę, a ja cały dzień spędziłam przed komputerem oglądając Słowo na L, zamówiłam sobie pizzę, kupiłam colkę i przytyłam miliard kg.
Sobota, 25.06.2011r
Kłóciłam się z Michałem od samego rana, pierwszy raz tak ostro, a ten do mnie przyjechał rowerem, żeby pogadać i wyszło tak, że nie pogadaliśmy, a niby jest dobrze. I tak mnie wkurwia, ograniczony jebas.
Morze z milionem ludzi. Poprzednia "ekipa"+Ślewa, Stachu, Michał, -Dzban, Nicol.
Wielki ogiń, aż do nieba! Zajebana Stachowi kiełbora (ej tak nam głupio z Agatką było, bo ktoś ją po prostu rzucił na ziemię i myślałyśmy, że jest nadmiar, to pach, kurwa, i ni było). Pogryzły mnie mrówki i mam całą spuchniętą rąsię. Przyjechała Agaty mama, a ja z piwkiem poszłam na klatkę. Później z kolejnym. Później do babci po 1l niemieckiego szmelcu i tak się rozeszło. Poszliśmy na bulwar, bo dziewczyny chciały petardy zobaczyć, a tam Grajek z dwiema flaszkami. Więc szybko go ściągnęłyśmy, bo przecież za darmo.
Około 23 wylądowałam z Grajkiem w lesie, on z akordeonem, a ja z patykami z drzewa. Graliśmy, debil zbił sobie szklaneczkę od wódki, ja połamałam patyki, dzwoni Strugar, że jest z Rafałem na bulwarze, kupili mi piwa i mam dobijać, bo Strugar ma urodziny. No to pojechałam rowerkiem, wypiłam piwo, pogadalim, Rafał się jarał, że skończył gimnazjum, a w 3 miesiące zarabia 18 tysięcy zł zbierając jakieś chuje muje za granicą. Opowiadali mi o zaliczaniu lasek i to mi już tak obrzydziło facetów, że już wiem na 71253187253%, że nigdy nie będę się pieprzyć z jakimkolwiek chłopakiem. Z Rafałem wkręciliśmy Strugarkowi, że już trzecia, a była 1:30 (hihi, jaka heca!) i w końcu chciał iść do domu, ale wpadł na genialny pomysł odprowadzenia mnie i w domu byłam na drugą, a on, jak się dziś okazało, NA PIĄTĄ. Nie wiem co ten człowiek robił 3h sam z flaszką wódki, mając niecałe 10 minut ode mnie do siebie do domu.
Niedziela, 26.06.2011r
Nie wiem co mi się stało, ale cały dzień sprzątałam w pokoju. Jedynie w przerwie szukałam piosenki, którą znalazłam po całym dniu jebanego szukania. Pograłam z Grajkiem, żeby się cieszył, a później o 22 była misja pójścia do Żyda po piwo. Poszlim, Żyd zamknięty. Smutna wróciłam do domu i oglądałam Słowo na L.
Poniedziałek, 27.06.2011r
O 7:30 obudziło mnie stękanie kota, który nie może wejść do domu drzwiami, które są otwarte. Po co, jak można mi, kurwa, stękać pod oknem, pani wstanie i otworzy, kot się powierci i będzie zastanawiał czy wejść, wejdzie, wyjdzie, wejdzie, aż w końcu wyjdzie, bo stwierdzi, że wejdzie drzwiami.
Pojechałam do Agaty o 8:32. O_________O
Do 10 coś tam porobiłyśmy, namówiłam ją na obejrzenie Słowa na L, bo trzeci sezon fajny, bidulka się nabrała, a ja poszłam spać. Obudziły mnie jebane tortury, gilgotanie, "nie śpij już", wkładanie mokrego palca do ucha, ciągnięcie za nogi, zabieranie kocyka i w ogóle. Znienawidziłam Cię jak nie wiem. :c
Poszalałyśmy z kotkiem na dworze, znaczy kotek szalał, a my go zdejmowałyśmy z drzewa. Przed 16 napisała Dżapan żebyśmy wbiły na piwo do parku, bo jest Dzban i Złotniczka. Dobiłyśmy we trzy, posiedzielim sobie, Siara miała zarośnięte nogi jak jajca konia, ale pomińmy to, bo przecież wszyscy i tak ją kochamy. Dzban, Złotniczka i Siara szybko się ulotnili, zostałam z Agatką i Dżapanem. Oczywiście nie byłoby dnia gdybym nie walczyła o swoje prawa i przywileje, pokłóciłam się z Agatą, odprowadziłam ją na przystanek i nie wiedząc, że ma autobus za niecałą GODZINĘ, poszłam sobie do domu. Wbiłam na klatkę, nikogo nie było, poszłam do Karoliny, bo tam ostatnio wszyscy przesiadują, poszlim na fajurę, dzwoni Agata, że jest w parku, odłącza się, oddzwaniam, mówi, że jest w domu, ale i tak nie była. Pojechałam rowerkiem po nią, pogodziłyśmy się, posiedziałyśmy u mnie wpierdalając chipsy, odprowadziłam ją i jest wszystko OK.
Napisałam w końcu te kurewskie notki, zajęło mi to dokładnie nie wiem ile, ale zaczęłam pisać o 23:27 dokładnie, a jest 0:15 i już kurwa nigdy w życiu nie zapuszczę tak photobloga, bo już mam dosyć pisania, a co dopiero przypominania sobie "kurwa, co ja robiłam 2 miechy temu w niedzielę? O_o".
Tak więc (NARESZCIE) koniec, dziękuję, dobranoc.