photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 18 STYCZNIA 2014

13.

Wczorajszy dzień. Ranek jak każdy inny - spóźnona jak zwykle Iza pędzi na autobus. Uf, udało się, jeszcze nie przyjechał. W oczekiwaniu na jego przyjazd, zobaczyła rude maleństwo skulone w śniegu. Serce jej się krajało, już chciała łapać tę kocinę i zanieść do domu, zwłaszcza, że o włos brakowało, żeby wlazł pod samochód. Jednak nie mogła - musiała jechać do szkoły, poza tym mama by ją chyba zabiła, strasznie nie lubi kotów. Niezwykle zasmucona pojechała do szkoły, jednak myśl o przemarźniętym kotku nie dawała jej spokoju. Nadchodzi sobotni ranek, gdy mama jej oznajmia, że przypałętał się rudy kotek, o którym wczoraj usłyszała od Izy przy kolacji. Radość ogromna i Iza, gdy tylko usłyszała o tym, wybiegła z domu razem z siostrzenicą, żeby zobaczyć tę sierotkę. Siedział sobie kotek na tarasie, na ich widok gotowy do przytulania i zabawy. Iza nie odpuściła - kotek musi zostać, nigdy w życiu nie wypuszczę go na ten ziąb. Pobiegła do domu po mleko i od razu oznajmiła mamie, że kot zostaje. Była pewna, że usłyszy protest z jej strony, ale zarówno mama, jak i siostra nie miały nic przeciwko, żadna nie miała serca wypędzić go. 

 

Krótka historia tego maleństwa ze zdjęcia, kotki o imieniu Maja, małej przybłędy, która znalazła dom u nas. Jest przeurocza i przekochana, bardzo chętna do zabawy.

 

Czasami mam wrażenie, że moja miłość do zwierząt kiedyś mnie zgubi i zbankrutuję na ich wykarmienie. Ale nie umiem, po prostu nie umiem przejść obojętnie koło kolejnego porzuconego psa, czy kota. Trzeba nie mieć serca, żeby tak potraktować te zwierzęta, które przecież są w stanie obdarować człowieka bezwarunkową miłością. Bardziej ludzkie od niejednego człowieka.

Komentarze

rockandria słodki kiciuś :)
18/01/2014 15:48:33
pannaelegantka Jakie masz dobre serce. Też miałam kiedyś taką sytuację z małym kotkiem, ale nie było tak kolorowo, bo jego potrącił samochód i po prostu zdychał. Jechałam wtedy do Mateusza rowerem. To za pierwszym skrzyżowaniem jak się do Garwolina wjedzie. Poczekałam aż ten mały zdechnie. Nie pamiętam żebym tak płakała jak wtedy. Siedziałam przy nim pół godz. Nawet nie było jak go do weterynarza przewieźć, bo był w tak złym stanie (jego małe ciałko nie było do końca w kawałku). Później pojechałam jak już przestał oddychać. Płakałam całą drogę do Łaskarzewa, ale nic więcej zrobić nie mogłam niż siedzieć na środku chodnika i głaskać go dając mu choć trochę miłości w ostatnich chwilach. Brak happy end'u. Też bardzo kocham zwierzęta. Jak było ciepło to 6 razy Mateusza wyciągnęłam do zoo w Warszawie i cieszyłam się jak dziecko będąc tam. Zwierzęta są wspaniałe.
18/01/2014 14:10:03
rememberwhoyouare Mam dobre serce tylko do zwierząt, bo one na to po prostu zasługują. Wcale nie dziwię Ci się, że ryczałaś, sama bym tak zareagowała. Majka też już była prawie pod samymi kołami, ale na szczęście w ostatniej chwili wycofała się. To już druga przybłęda u mnie w tym tygodniu, we wtorek zgarnęliśmy przemarzniętego szczeniaka z podwórka, na szczęście znalazł już dom. Najgorszą i najbardziej bolesną sytuację, jeśli chodzi o zwierzęta, to miałam w te wakacje, jak mojego psa wzięłam od hodowcy. Prawdopodobnie stres związany z odłączeniem od stada był tak silny, że prawie zdechł. Ledwo żywego woziliśmy do po weterynarzach, w pewnym momencie już prawie nie oddychał. Nigdy chyba nie płakałam tak, jak wtedy, a wrażliwa to ja wcale nie jestem. Jeszcze na pytanie czy będzie wszystko ok, weterynarz mi odpowiedział, że nie wiadomo, dał mu kroplówkę i noc miała zadecydować. Calutką przesiedziałam i przeryczałam nad nim, ze strachu, że to ostatnie godziny. A jaka radość była, jak około 3 w nocy obudził się i bez problemu poszedł wody się napić. Od tamtej pory mam już swego rodzaju hopla na punkcie jego zdrowia i potrafię kilka razy w ciągu nocy budzić się, żeby sprawdzić, czy oddycha. Jeszcze teraz cały czas się martwię o mojego drugiego staruszka, niby ma się dobrze, ale ma już 13 lat... Jeśli chodzi o zwierzęta w zoo to mam mieszane zawsze uczucia, niby lubię jeździć i je oglądać, ale z drugiej strony to nie jest ich naturalne środowisko i na pewno byłoby im dużo lepiej na wolności.
18/01/2014 14:23:16
pannaelegantka Też kiedyś rozkminiałam odnośnie zoo, ale doszłam do wniosku, że skoro ich ktoś już zamkną w klatce to już lepiej im będzie w niej. Mają ciepło, stale są kontrolowane. Nikt ich nie zje ani nie zabije brutalnie dla jakiegoś futra. Są jakieś pozytywy ich niewoli.
18/01/2014 14:26:10
rememberwhoyouare Niby z drugiej strony tak. Na lotnisku Chopina w Warszawie jest wystawa tego, co ludzie próbowali przemycić - ogromna skóra z niedźwiedzia, kły słonia i mnóstwo innych części zwierząt, z których mieliby niezły zysk. Nie wiem, co trzeba mieć w bani, żeby próbować zarobić w tak okrutny sposób.
18/01/2014 14:29:21
pannaelegantka Hajs nimi rządzi. Przykre.
18/01/2014 14:30:08

Informacje o rememberwhoyouare


Inni zdjęcia: Ja pati991:) dorcia2700Ja pati991Pogrodzone. ezekh114Afryka Dzika bluebird11Niewiele brakowało bluebird11Szukam downwardspiral*** coffeebean1I am photographymagicLekcje i lokator/ka pamietnikpotwora