Taki mały powrót...
"Życie"
Idę chodnikiem jak co dzień.
Pustym od ludzi...
Niczego nie widzę.
W takt muzyki.
Kroczę po szarym mieście,
Które od dziecka na pamięć znam.
Nadeszła zima...
A wraz z nią w miejscu staje też świat,
Wszystko upada...
Tak jak czasem i my.
Rozglądam się i dalej nic nie widzę...
Słuchawki zagłuszyły pęd samochodów.
Nie dostrzegam piękna w tym ludzkim istnieniu.
Wszystko jest ciche.
Dostrzegam nagle...
Kilkoro małych dzieci...
Mróz maluje na czerwono ich twarze.
Ale uśmiechają się.
Nie zważają uwagi na problemy.
Nieważne...
To nie ten obrazek przykuł mój wzrok.
Tylko samotny chłopiec...
Siedzący na ławeczce.
Nikt nie chce się z nim bawić.
Jest opuszczony.
Wtem miasto spowiły chmury.
Dzieci uciekły.
Lecz skąd dziewczynka tutaj?
Podeszła do chłopca i zaczęła z nim rozmawiać.
Uroczo razem wyglądają.
Nie mogłam już dłużej...
Oglądać tej wspaniałej sceny...
Musiałam odejść.
Następnego dnia znów widziałam ich razem.
Słodko sie uśmiechali.
Zależało im aby być blisko.
Widać to w ich twarzach.
Wyjechałam...
Jako skamieniała nastolatka.
Wróciłam po długim czasie...
Już jako kobieta.
Idąc tą samą ścieżką znó ich dostrzegłam...
Tym razem...
Jako przystojnego nastolatka i śliczną dziewczynę.
Nigdy nikogo tak szczęśliwego nie ujrzałam.
Serce sie skruszyło.
Wiele zaczęłam rozumieć.
Po wielu latach podpierając się już laską...
Znów tamtędy szłam.
Nie wiem po co...
Przecież moja szkołą została spalona.
Nic tam nie było...
Świat co raz bardziej przestawał mieć sens.
I moim oczom znó się ukazali...
Już nie nastolatkowie lecz...
Dorośli...
Kochający się ludzie.
Nie zwracali uwagi na nikogo...
Nawet na szalejący wokół wiatr.
Oni po prostu nie zważali...
Na to jak świat jest zły...
Nieczuły, szary i nie prowadzi do niczego.
Kochali się.
W tym żałosnym miejscu złączyło ich uczucie.
Któe od lat płonie tym samym światłem.
Ono nigdy nie zgasło u nich.
Kiedy ja traciłam wiarę...
Oni mi ją przywracali.
Dawali mi siłę w to, że ludzie...
Kiedyś się zmienią.
Dziś umieram...
Ale nigdy nie zapomnę tych dzieci.
Jak uśmiechali się w pochmurne dni.
I dodawali mi otuchy, kiedy tego potrzebowałam.
Nauczyli mnie tego, że...
Nawet najbardziej odrzucony człowiek...
I najgorsze miejsce...
Może być inne...
Pokazali, że nawet największe zło...
Nie pokona uczucia.
Bo ono zwycięża...
Każdą niesprawiedliwość.
To historia mego...
Samotnego, długiego życia...
Ale dziś żegnam zło i smutek...
Bo jutro zawitam z innego miejsca.
A.