Magic in my mind.
Ból to nieprzenikniona chęć... Odejścia w nieznane, do dalekiej otchłani, gdzie już go nigdy nie zobaczysz, nie poczujesz. Fizyczny czy psychiczny... Każdy na swój sposób, jeden gorszy od drugiego. Jeśli "nawiedził" Twoje ciało, to wyrzucasz z siebie wszystko, masz ochotę rzucić wszystkim. Zniszczyć wszystko dookoła Ciebie, nie potraifsz zrozumieć, dlaczego istnieje coś takiego. Przeszywa Cię i nie masz ochoty ruszyć się nawet z łóżka. To jest po prostu "czarna magia"- niezrozumiałe gówno. Ból psychiczny to jeszcze gorsza odmiana. Wtedy już w ogóle najlepiej zniknąć ze świata, rzeczywistości. Zamknąć się w sobie, cokolwiek, byle tego już nie czuć. Nikt nigdy chyba się nie dowie czemu służy ból, ale to chyba tylko część naszego życia, bo niestety nie może istnieć tylko to wspaniałe, idealne i cudowne piękno. Musi też nastać czas łez, złości, smutku i właśnie tego najmniej chcianego bólu! A ma on być tylko dopełnieniem, bo nie ma dobra bez zła. To jest niestety najgorsze, bo nigdy się go nie pobędziesz. Ono zawsze powróci choćbyś nie wiadomo jak bardzo tego nie chciał.
A.