Bezsilność. To jedyna dolegliwość, która daje mi w kość ostatnimi czasy. To śmieszne, ale w pewien sposób nawet zadziwiające jak pogoda wpływa na nastrój zwykłej ludzkiej istoty. Deszcz kojarzy się z płaczem, to stary jak świat motyw z wierszy, powieści czy muzyki. Wszechobecna papka o banalnym składzie jakimi są liście i mokra gleba chyba trochę mnie przygnębia, zważając na to, że jakieś 2 tygodnie temu mogłam pozwolić sobie na krótkie spodenki. Nie lubimy zmian, taką mamy naturę, ale zmiany są konieczne, choćby dla naszego rozwoju. Jak to było? "Tutaj nic się nie zmienia jeśli nie zmienisz się sam" :). Teraz da się zauważyć jaką władzę ma człowiek, jeśli coś w sobie zmieni, załóżmy, że charakter i wyjdzie z tym do ludzi to zaobserwujemy reakcję łańcuchową, z człowieka na człowieka. Zmieni się sposób postrzegania delikwenta, który wprowadził zmiany do swojego zachowania. Powstanie różnica choćby w relacjach między tymi ludźmi itd. Teraz z innej beczki. Chyba mogłabym nazwać to syndromem żółwia. Siedząc spokojnie w środku, będąc bezpieczna i pewna swego jakże ogromna i silna w tym małym świecie, który zbudowałam wokół siebie na kształt idealnego czułam się szczęśliwa. Wieczory spędzane na toczeniu mało burzliwych starć z myślami nawet mi odpowiadały. Człowiek chce zostać sam żeby wszystko zrozumiec, dojść do myśli głębszych. Największy błąd na świecie. Bo skąd mamy wiedzieć co sądzimy na dany temat jeśli nie zaczniemy z kimś dyskutować, rozważać? Rzadkością jest, zadając pytanie, uzyskać odpowiedź "nie wiem, nie mam pojęcia". Ludzie chcą dyskutować, pytać, dochodzić prawdy. Jak więc chciałam poradzić sobie z tym co się we mnie ulokowało? Nie mam pojęcia, ale zmarnowałam wiele czasu. Człowiek z natury jest kruchy, nie uznaję wyjątków od reguły. Można zaprzeczać, ale nie ma ludzi niezniszczalnych. Ciężko się pozbierać i zaoferować siebie następnej osobie. Tak strasznie trudno uwierzyć i okazać jej ciepło. Trzeba dołożyć wszelkich starań by zdobyć uznanie u prawdziwej kobiety panowie, zaznaczam prawdziwej. Mówiąc prawdziwa mam na myśli taką, która wymaga szacunku. Myślę, że trzeba zapewniać ją o swoich uczuciach, dawać poczucie bezpieczeństwa. Dałam na słodko, ale widocznie jeszcze nie jestem dojrzała. Kawa się skończyła, znowu akurat wyczuła moment żeby uraczyć mnie swoim brakiem obecności, czas kończyć to coś.