Czasem dziwnie tu wracać.
Minął rok? Dwa?
Wracam starsza, nieco bardziej na swoim miejscu. Zawsze obca, inna, niedokładna. Pogrążona w nadziejach i perspektywach, które wykraczają poza rozumienie twardo stąpającej po ziemi bosej stopy.
Chciałabym wiedzieć czy doznałam już pełni szczęścia w życiu, czy tak to właśnie wygląda. Czy spełniłam swoje zadanie.
Bycie perfekcyjną nigdy nie było moją mocną stroną, zbyt wiele mi brakuje. Ale akceptuje to. Akceptuje to, że mam słabości, że płaczę słuchając pewnych utworów, które znaczenia już dla mnie nie mają. Że nie zawsze się uśmiecham, że czasem cały dzień spędzam tępo uwięziona na kanapie nie robiąc nic. Że popadam w kłopoty. Że ciężko mi wytrzymać ze sobą, a przecież większość czasu jestem tylko ja i moje cztery kąty. Piękne kąty, które uwielbiam nad życie. Bardziej niż pieczone ziemniaki.
Dlaczego znowu się zapadam?