Czy można umrzeć z miłości?
Myślałam, że już nigdy nikogo nie pokocham, tyle razy mnie zraniono i tyle razy to ja raniłam.
Przeczytałam wszystkie wpisy od początku istnienia tego bloga i, o mój boże, wszystko było tak intensywne, nawet teraz czuję cień tamtego smutku.
I jeszcze bardziej rozumiem dlaczego tak bardzo go kocham.
Jest lepiej niż kiedykolwiek wcześniej, przez te smutne lata nazbieralam chyba dużo miłości do niego.
Jest mój, tak jak marzyłam od dawna. Jego obecność przesłania mi cały świat, nie liczy się nic innego, tylko on.
Oszalałam z miłości, niech to się nie kończy!