Ile jeszcze upadków przede mną? Miałam już nadzieję, że udało mi się podnieść, że pewnie stoję o własnych siłach. Było miejsce na uśmiech, radość, może nawet odrobinę szczęścia. A teraz znowu jestem tam, gdzie bywałam w tych najgorszych momentach. Dobija mnie poczucie beznadziei i tego, że nie wiem co mam zrobić, jak się uratować. Nie wiem gdzie szukać rozwiązania. Przez krótką chwilę było tak, jak chciałam. Ale już nie jest. Powrót do rzeczywistości, porzucenie marzeń i oddanie tego w niepamięć wydaje się być niewykonalne. I boli. Przede wszystkim boli. Czy można nauczyć się nic nie czuć, żeby już nigdy nie musieć cierpieć?