Znowu. Kurwa mać, znowu to zrobiła. Wiem, moja wina, złamałam obietnicę, ale nie umiałam inaczej. To był tak okropny dzień, że nie dało się tego uniknąć. Staram się, tak bardzo się staram, ale nie wychodzi. Jestem jak zawsze beznadziejna i żałosna, i tylko zawodzę. Nic nie działa, nic. Co ja mam zrobić, żeby wreszcie było okej, żeby ją powstrzymać? Tak bardzo się martwię, a tak bardzo nie wiem co robić.
P. napisał, nie spodziewałam się tego ani trochę. Takie tam gadanie o niczym, ale chyba miło, że mu przeszła złość na mnie.
Zimno, smutno i beznadziejnie pusto, nie wiem ile jeszcze tak wytrzymam, naprawdę.