Pojawił się, mówi, że mu zależy, że będzie, że zawsze, że się zauroczył, że to nienormalne i czuje się jak idiota, wyznając to wszystko tak szybko.
A ja? Co ja na to?
Dałam mu nadzieję, nie wiem jak się wyplątać, bo serce mam zajęte tak samo jak rok temu. Czy ktos jest w stanie zająć to puste miejsce w mim sercu?