http://www.youtube.com/watch?v=vqc2uOunPdA
Czy to prawda, że przyjaciele są jak rodzeństwo? Każdy musi odpowiedzieć na to pytanie indywidualnie. Jeden zaprzeczy i powie "brednie, przecież przyjaciel nie jest rodzonym bratem czy siostrą", a drugi od razu powie "oczywiście, że tak, przecież to najczystsza prawda".
Ja zdecydowanie obstaję za drugą opcją.
Zdobywasz siostrę, już na zawsze. W trudnych chwilach możesz poprosić ją o powiedzenie zwykłego, głupiego i jakże bezdźwięcznego "będzie dobrze", działacie na zasadzie dawania i brania, nigdy mniej niż dostajesz, nie musicie ze sobą rozmawiać, wystarczą sygnały, gesty, razem tworzycie jakieś plany, to dostarcza wam tak cholernie dużo radości. I trwacie w tej swojej przyjaźi bez względu na dzielące was kilometry, bez względu na wady i sprzeczne poglądy na niektóre sprawy. Rzekłabym - sami pluraliśmy, a mimo to jedno, wspólne zdanie. Wiecie, że możecie sobie bezgranicznie ufać, razem płaczecie i śmiejecie się, choć często nie wiadomo z jakiego powodu, chyba po prostu z tego, że tu i teraz jesteście razem i chcecie wykorzystać tę chwilę najlepiej jak tylko się da. Nadchodzi czas rozłąki (próby waszej przyjaźni?). Płaczecie - ale czy to płacz ze smutku? Nie sądzę. Mnie wydaje się, że to płacz szczęścia, nie posiadacie się z radości, że było wam dane spotkać kogoś tak wyjątkowego - siostry...