Jest... ale jak jest???... dobrze, zle??... nijak jest... poprostu jest....
czas pokaze co bedzie...
a co było...??
hmmmmm.... moze by tak podsumowac mijajacy rok? czemu nie, taki swoisty "rachunek sumienia", porownanie za i przeciw...
Zacznijmy wiec od tego...
styczen: - nowy rok zaczelam od statusu bezrobotnej... jednak nie na dlugo ;), za to w zyciu prywatnym były motylki, kwiatki, serduszka... nie najgorzej
luty:- znalazlam prace, instytucja nie ma moze wielu zwolennikow acz jednak jest potrzebna... wiec zostalam pracownikiem biurowym (nawet mi nie przeszkadzaja koszule i eleganckie buty.... ale jeansy zostaly :P)
marzec:- co tam bylo w marcu.... a tak, dalej prcowalam i mialam swoja pierwsza licytacje :p... w zyciu prywatnym dalej byly serduszka kwiatki i inne takie duperele...
kwiecien:- praca szkola praca szkola... troche juz mniej kwiatkow ale jednak byly ;)
maj:- na samym poczatku kwiatki serduszka... chwile pozniej zgrzyt... duzy... dalej praca, dalej szkola.... nie najgorzej sobie mysle....
czerwiec:- dalej paca, dalej szkola... w sumie koniec szkoly... w sumie to nie najgorzej... serduszek, kwiatkow motylkow jakby mniej...?
lipiec:- lato, cieplo czyli to co kotki lubia najbardziej :P... ale praca dalej jest... nie jest zle... do czasu... cala reszta kwiatkow i serduszek odeszla... burza z piorunami...(ale wyszlo to na dobre... toxic relation)
sierpien:- haslo "New life new begining...", wiec sierpien zaczal sie od szukania siebie, swojej drogi... latwo nie bylo... ale sa osoby ktore mi pomogly... a no i byl upragniony urlop...
wrzesień:- ogarnelam sie i to kompletnie... bylo swiatelko w tunelu... ale okazalo sie ze to byl tylko pociag :P i trzeba bylo mowiac kolokwialnie WIAĆ!... i stalam sie rok starsza (ale czy mądrzejsza....?)
październik:- co tam kurcze sie dzialo... zaczela sie szkola, 3 rok... dalej w pracy dalej w koszuli... zaswiecily sie jakies idee??? nie chyba nie, październik nie wniosl niczego nowego :)
listopad: zyje!! w koncu zyje!! :D tak zyje ze zyje ze oddycham pelna piersia (pomimo ze dalej w koszuli...), zle nie jest w sumie... ale czy az tak dobrze??
grudzien:- jest dopiero drugi dzien... ale zobaczymy co przyniesie i on :) mam nadzieje ze same dobre rzeczy... tak, nadzieja sie liczy :)
tak oto podsumowalam rok... i wychodzi na to ze zle nie bylo, a nawet dobrze... duzo zmian.... w zasadzie na lepsze niz na gorsze... :) duzo sie nauczylam i w zasadzie niczego nie stracilam... no moze troche nerwow ale i to sie skonczylo gdzies w polowie roku...
i jakie wnioski? dobrze mi jest jak jest... ale zmian tez sie nie boje :P
"...Wolność kocham i rozumiem,
Wolności oddać nie umiem..."
tak, niestety wolnosci nie umiem oddac, lubie swoja niezaleznosc... swoja autonomię, swoja wolna wole... lubie byc sobie Panią, nie tlumaczyc sie z wszystkiego z kazdego kroku... ide gdzie chce, jade gdzie chce... robie co chce...
moze kiedys sie to zmieni...MOŻE... ale musialabym byc tego pewna...I JEŚLI W OGÓLE TO musialaby to tez byc osoba ktora by mnie nie ograniczala, za bardzo nie wtracala sie w moje zycie (poprostu nie mowila co i jak gdzie i kiedy mam robic....), nie ingierowala zbyt w moje JA...starajac sie mnie zmienic..., a ze o nakazach i zakazach nie wspomne.... co innego powiedziec ze cos sie nie podoba a co innego awantury fochy i dyktatura...
sama tego nie robie i nie chce zeby ktos mnie tak traktowal... wolność to ważna rzecz.... i nie chce zeby mi ktos ja ograniczal....