Jesień....
nie lubię jesieni... stanowczo.... najbardziej przygnebiająca pora roku...
za plecami słyszę....
"co Ty mówisz, Polska złota jesień..." szczerze? wątpie...
patrzę przez okno i jakoś zlota tu kurcze nie widzię!!
a nie jestem osobą cierpiąca na daltonizm...zaznaczam...
wracając do meritum, jesień... na co to komu?
człowiek robi sie drażliwy dla otoczenia, nic mu sie nie chce, wszytsko jest szaro bure bez wyrazu a najgorsze to ze jest coraz zimniej i coraz szybcej ciemno!
ciągłe przygnebienie i senność....
cytujac jeden znany utwór:
"Brazylijski serial już nie cieszy jak kiedyś... Nawet seks jest banalny i nie kręci mnie..." (ok, z tym seksem przesadziłam :p )
....jedyny zdorwy sposób żeby to przetrwać? duuuuży kubek kakao, ciepły koc, książka, dobra muzyka... i z hasłem na ustach...
BYLE DO WIOSNY!!...
są też pozytywy.... przecież nie mogę tyle marudzić :)
od dzisiaj (a może od jutra :p) mocne postanowienie poprawy!! czyli...
czas ze sobą coś zrobić...
a dokładniej z tą oponką która się uzbierała po wszystkich letnich grillach...
chociaż, od wysiłku fizycznego trzymam się najchętniej z daleka...
to nadszedł ten moment kiedy trzeba zza szafy wyciągnąć i odkurzyć moje hula hop ...
czas o siebie zadbać.........!!
w końcu Wiosna już tuż tuż :) (mam nadzieję...)