kocham moich wspollokatorskich niemieckich podroznikow !
nasza szalona podroz zaczela sie po tym przez przypadek zapytali sie mnie czy nie mam ochoty z nimi gdzies sie udac za Londyn. a ze mialam, tak po pol godzinie bylismy juz w drodze samochodem spiewajac Macklemore'a.
Southend-on-sea przywital nas slonecznym zapachem jodu, oczywiscie zamoczylam nogi i probowalam sie wykapac, ale ostatecznie odpuscilam na rzecz wypicia najobrzydliwszej goracej czekolady z bita smietana i SOLA (pozdro, Starbucks). potem wyruszylismy na najdluzsze molo na swiecie, szlismy doslownie milion lat by na koncu mola zlapala nas ulewa, przed ktora chowalismy sie w kawiarni straszacej morskimi duchami i czekalismy na pociag :D
wszystko sie rozpogodzilo gdy musielismy wracac, co ssie, ale odbijemy sobie w ta sobote.
kierunek - poludnie Anglii, Eastbourne.
X