Choć dość mam przemokniętych butów, zamarźniętych stóp,
lodowatych rąk i czerwonego od zimna nosa to i tak w prawdziwej zimie
zaczynam dostrzegać piękno. Zachodzące słońce, które pada na
lekko roztapiający się śnieg napawa swojego rodzaju "ciepłem".
Miło jest wyjść i zaciągnać się zimnym powietrzem,
tak by poczuć trzeźwość umysłu i orzeźwić ciało.
Mimo wszystko jednak marze już o 20'C ciepła ^^ ah!
Na zdjęciu: mąż czyli Wojtek i Weasel na dzisiejszym spacerku po sadach na Radogoszczu Wsh. :)