it's not my family...
taka tam moja chuuusta. pobudka o 6. na 7 do szkoły. pisanie le kartkówki z proporcjonalności.
potem projekty. było ciekawie. smaczna bułka i piosenka ''guten tag guten tag-.-''
potem szybko zleciała religia.. potem na angielskim Szaton mnie zwolnił na próbę.
Nie umiem śpiewać o suchym pysku. Fizyka to złoooo. No i na końcu tego jakże pięknego
piątku BIOLOGIA ukochana. pogoda - mogła by zostać już taka do zimy ,aż.
humor zjebany... dziękuje tej osobie z całego serca co mi powiedziała.. nie wiem czy
to bzdury czy prawda.. się pogubiłam. to może jakaś działka na poprawę humoru ? bardzo chętnie.
sama nie wiem jak nisko już upadłam.