Trochę odpoczywam, trochę pracuję.
Kupiłam dzisiaj lampki, które okazały się być dość długie.
Ale chociaż malutki klimat świąt jest ;D
Za to na uczelni nie czuję, że święta się zbliżają, bo martwię się dosłownie wszystkim.
Jutro pójdę na wszystkie wykłady, chociaż nie wiem, jak tam wytrzymam ;P
5h w jednej auli to zdecydowanie za dużo.
No i kartkówka z czasów na hiszpańskim, z którego mamy mieć ustny egzamin ( serioo?!).
Czy wykładowaca może nagle wymyślić sobie egzamin?
UŁ coraz bardziej mnie denerwuje.
Ale nie będę się rozpisywać, bo to temat rzeka xD
Póki co, to czekam na sobotni wieczór i mój pierwszy i najważniejszy prezent <3