photoblog.pl
Załóż konto

Otworzę się dziś przed wami. Opowiem wam, co tak NAPRAWDĘ działo się w moim życiu przez te niespełna trzy lata odkąd się wyprowadziłam. Na początku wydawało mi się, że będzie naprawdę dobrze. W końcu byłam na swoim, miałam dopiero 16 lat jak się wyprowadziłam z domu. Kocham moją rodzinę, moją mamę, siostrę i babcię. Kocham moją najlepszą pod słońcem przyjaciółkę. Nie przewidziałam tego, że ciężko będzie żyć bez nich i nie chodzi o gotowanie i pranie czy rady, o sam fakt, że nie mogę ich w każdej chwili przytulić. Siedziałam w dużym, pustym domu przez pierwsze dwa miesiące. Poznawałam przeróżnych ludzi, starałam się z każdym nawiązać jakiś kontakt - większy, mniejszy. Nie chciałam być samotna, po to się wyprowadziłam żeby się naprawić, żeby nie siedzieć całymi dniami przed komputerem, nie oglądać wszystkich możliwych filmów, nie bazgrać głupich notatek bo nikogo w gruncie rzeczy one nie obchodziły, nie odchudzać się obsesyjnie i nie spędzać wielu godzin na ćwiczeniach. Wiecie.. myślałam, że na tym polega życie, że to będzie coś wyjątkowego, że mama będzie ze mnie dumna, że udało się zaleczyć bulimię nervosę, że tabletki przynoszą jakieś efekty i że ma zaradną córkę. Wydawało mi się, że małe miasto, w którym mieszkałam jest najgorszą opcją ale szybko się przekonałam, że to bzdura. Na samym początku, zanim przywiozłam tu jeszcze swoje rzeczy zostałam posądzona o kopiowanie bardzo rozpoznawalnej blogerki z mojego miasta(tego do którego przyjechałam dopiero co). Nie kojarzyłam jej nawet, swoją drogą. Ja, jak to ja od razu zrobiłam wielką aferę, że skoro tak uważa i wypowiada się o tym głośno to powinna najpierw spotkać się ze mną i mi nawrzucać(w rzeczywistości to ja chciałam jej nawrzucać i na pewno nie słownie). Zostałam przeproszona, ale przeżyłam taki szok.. ja nawet tych ludzi nie znałam, poważnie. Nie wiedziałam co się dzieje i czemu. Miałam różowe włosy, pełno kolczyków i specyficzny ubiór. W poprzednim miejscu zamieszkania to było BUM, to było COŚ, byłam inna, jak nikt. Nigdy nie uchodziłam za atencyjną kurwę, bo ludzie średnio mnie obchodzili ale nie powiem, że zatęskniłam za tamtym miastem jak tylko zdałam sobie sprawę, że w tym każdy tak wygląda. Okropieństwo. Szybko mi się znudziło niszczenie włosów i wydawanie pieniędzy na jakieś śmieszne przekłucia. Stałam się wtedy.. nijaka. Poznałam chłopaka, z którym byłam dwa lata. Kochałam Go. Był tak samotny jak ja kiedyś, ale on kompletnie nie zaznał miłości, nigdy. Starałam się z całych sił żeby naprawić tego chłopaka i jego rodzinę i po części mi się udało - tak mi się zdawało. Rozstawaliśmy się wiele razy, ma tendencję do braku szacunku czego nienawidzę więc nie byłam w stanie chwilami tego zdzierżyc ale z czasem przywykłam. Był to rodzaj samoobrony. Bardzo mnie kochał, nie dawał mi spokoju, a ja byłam już wypalona. Nie wiedział jak się odnależć w tym związku, jak się w nim należy zachować i jak to wszystko utrzymać, a szczególnie w tej kategorii - miłosnej, potrzebna jest praca obu stron by było dobrze. Moi znajomi.. oj wiele ich było. Toksyczni ludzie, serio. Dużo imprezowaliśmy, dużo przegięliśmy i wielu ludzi na tym ucierpiało. Miałam trzy najbliższe mi osoby, kochanego Pana P., który jest ze mną do tej pory i kochamy się bardzot, najwspanialszy przyjaciel pomimo, że pojebany jak nikt inny i Panny O i D, z którymi miałam mnóstwo zgrzytów i średnio jest w tej chwili między nami ze względu na to, że każda z nas nie ma co ukrywać ma swoje własne życie i ciężko pogodzić tyle pracy z przyjaźnią. Jesteśmy wszystkie w jednej szkole, najlepszej, w której uwierzcie.. ciężko jest się utrzymać. Była też wielka grupa, młodzi gniewni, około 150 osób tam należało. W większości były to jakieś pancury, brudasy. Z czasem zaczęły dochodzić jakieś słegi, które szukały panien do wyruchania, jacyś bezbarwni (jak ja) i milion innych  przewinęło się wtedy przez tę grupę ale wbrew pozorom była bardzo wymagająca i ciężko było mieć w niej jakiś znaczący status. Ja miałam. Dlaczego byłam taka głupia.. Przysięgam wam teraz, że z perspektywy czasu dziwie się sobie, że tkwiąc w takim toksycznym bagnie wtedy tego nie widziałam. Nie raz bez powodu posyłali mnie na samo dno, szmacili, robili ze mnie najgorszą, a ja ZAWSZE starałam się im po prostu pomóc. I to wszystko się zapętlało, mój chłopak, Ci ludzie i co najgorsze - adoratorzy. To klątwa, jestem pewna, że to klątwa i że to wina mojego ojca, który jako dziecko uwielbiał biegać do wróżek dla zabawy. Miał to samo całe życie, nie mógł się opędzić od dziewczyn. Ja i od dziewczyn i facetów. Na początku to było dosyć przyjemne, że ludzie tak zwracają na mnie uwagę, ale jak 43(pamiętam dokładną liczbę) facetów w ciągu półtora miesiaca wyznaje Ci miłość i co najmniej połowa próbuje się zabić, a reszta robi z siebie ofiarę losu to już nie jest takie fajne.Tak minęły prawie dwa lata. Uznałam, że muszę poznać trochę nowych ludzi bo po ostatnim rozstaniu było mi cięzko. Nasza grupa też jakoś się rozeszła, nie mogliśmy sobie poradzić ze stresem związanym ze sprawami w sądzie i tymi karami, jakie nas czekały. Nie zjednoczyliśmy się wtedy. Miałam kontakt z pojedyńczymi osobami. Pamiętam, jak poznałam S. jak dzis. Głupi dresik z jednego z najgorszych osiedli tutaj - tak pomyślałam. Oprócz tego, że zabierałam mu papierosy cały czas to w sumie się do niego ani trochę nie odzywałam, chociaż to była impreza w moim domu. Widziałam, że zaczął mnie stalkować mocno. Miałam to tak bardzo w dupie, jezu.. nie wyobrażacie sobie jaką ja potrafię być podłą suką czasami. Widziałam Go drugi raz w jakimś pubie i wtedy mnie trafiło. Był najebany więc zabrałam Go do siebie do domu, żeby odpoczął. Zasnął i tak jakoś zaczęły się nasze relacje. W krótkim czasie okazało się, że to potulny baranek. Chudzina jakich mało, odzywał się tyle co nic i wiecie.. myślałam, że to idealne wyjście. Ja mam bardzo mocny charakter i byłam w tamtym momencie egoistką i pomyślałam, że pantofel to idealnie dopasowany do mnie człowiek. Myliłam się. Czulam się przez cały czas jak matka, bez jaj, jak matka. Przyjeżdżałam do niego codziennie, spałam u niego, gotowałam mu, kazalam mu się uczyć, sprawdzałam jego pracę domowe i co? I on miał mnie w dupie. ZAJEBIŚCIE E. Miałam już serdecznie dość więc od niego też odeszłam, ale muszę przyznać, że to mój mały bąbel i zawsze będę miała do niego słabość, więc jak się dowiedziałam, że wskoczył z mojego powodu pod samochód to zesrałam się na miejscu. Zaczął ćpać, staczał się jak nie wiem co, moi przyjaciele chodzili za nim krok w krok, a ja wyjechałam, żeby nie musiał na mnie patrzeć. Bardzo Go zraniłam, ale obiecałam sobie, że nie pozwolę osobie, która będzie miała mnie w dupie zawładnąć moim życiem bo z doświadczenia wiem, że pomimo obietnic nic się nie zmieni dopóki Go nie zostawię. Dużo nas jeszcze potem łączyło, nadal Go pilnowałam, spał u mnie, dzwoniłam każdego dnia przed lekcjami sprawdzając czy jedzie do szkoły, uwierzcie.. Kochałam Go i chciałam dla niego dobrze, ale nie mogłam z nim być bo znów zezłomowałabym siebie. Okazało się w niedługim czasie, że jest bardzo chory. Psychicznie. Zamykałam się w pokoju, bo chciałam spać w spokoju, a on przychodził do mojego współlokatora bo TAK BARDZO GO POLUBIŁ i próbował włazić mi do pokoju i jak widział, ze jest zamknięty to dochodził do zajebistych, trafnych wniosków, że pewnie właśnie daje komuś dupy. TAK:) Z PEWNOŚCIĄ. Boże Święty, widziałeś i nie zabiłeś. Wiecie przez co ja tutaj cały ten czas przechodziłam? Jak bardzo nienawidzę ludzi, a oni mnie? Jak bardzo plotkują na mój temat? A wiecie, że ani trochę mnie to nie boli? Ich boli, dlatego plotkują. Wszyscy, mój były numer 1, mój były numer 2 i cała reszta desparatów, których odtrąciłam zaprzyjaźnili się i stworzyli kółko wzajemnej adoracji i razem obsrywają mi tyłek. Winszujmy. Śmiesznie. Na całe szczęście dla mnie zrozumiałam, odcięłam się, poznałam kogoś z kim jestem dopiero miesiąc, ale to w końcu nie dziecko, w końcu dorosły dojrzały człowiek. Mam przy sobie wspaniałych przyjaciół, zapierdalam na swoją przyszłość, uczę się jak nigdy dotąd i zarabiam. Wspomnę tylko, że w tym całym okresie nie wiedziałam jaka jestem. Już wiem, Wy wiecie, Wy mnie doskonale poznaliście. Chcę wrócić, mogę? 

 

Potrzebuję z kimś porozmawiać. Proszę.

Dodane 21 LISTOPADA 2016
295