"Kiedy Colton Burpo cudem wyzdrowiał po nagłej operacji wycięcia wyrostka robaczkowego, jego rodzina nie posiadała się z radości. Nie spodziewała się jednak, że w ciągu następnych kilku miesięcy usłyszy piękną i wyjątkową historię o podróży małego chłopca do nieba i z powrotem.
Niespełna czteroletni Colton oznajmił rodzicom, że opuścił swoje ciało podczas zabiegu, wiarygodnie opisując, co jego rodzice robili, gdy on leżał na stole operacyjnym. Opowiadał o wizycie w niebie i przekazywał historie ludzi, z którymi spotkał się w zaświatach, a których nigdy wcześniej nie widział. Wspominał nawet o zdarzeniach mających miejsce jeszcze przed jego narodzinami. Zaskoczył swoich rodziców opisami i mało znanymi szczegółami o niebie, dokładnie pasującymi do tego, co podaje Biblia, a przecież nie mógł ich stamtąd znać, bo jeszcze nie umiał czytać.
Z rozbrajającą niewinnością i typową dla dziecka prostolinijnością Colton opowiadał o spotkaniach z członkami rodziny, którzy już dawno odeszli z tego świata. Opisywał Jezusa i anioły, twierdził, że Bóg jest bardzo, bardzo duży i naprawdę nas kocha.
Historia ta opowiedziana przez ojca przywołującego proste słowa własnego syna ukazuje miejsce, które czeka na nas wszystkich, gdzie, jak mówi Colton, nikt nie jest stary i nikt nie nosi okularów.
"Niebo istnieje... naprawdę!" na zawsze zmieni sposób, w jaki myślisz o wieczności, pozwalając ci przyjąć perspektywę dziecka i uwierzyć jak ono"
Książkę pożyczyłam od nauczycielki WOK-u, którą dojrzałam w rękach kolegi i miałam podać ją dalej ale zaczęłam czytać i takim sposobem, nikt jej w rękach, oprócz mnie i jego, nie miał.
Nie podeszłam do tej książki sceptycznie, oj nie. Podeszłam do niej jak do książki o małym chłopcu, który widział niebo, czyli wierząc, że nie zmyśla. Przeczytałam ją w błyskawicznym tempie, stopera nie włączałam ale około godziny i 45 minut na pewno. Wciągnęła mnie totalnie. Czytając ją prawie się popłakałam, gdy jego rodzice nie wierzyli, że wszystko pójdzie po ich myśli podczas operacji. Urzekły mnie piękne opisy nieba, aniołów, Boga, Jezusa, jego tęczowego konia Archanioła Gabriela, nienarodzonej dziewczynki rodziców Coltona i innych niezwykłych opisów miejsc czy zdarzeń które widział. Po jej przeczytaniu, nie wiem, może bardziej zaczęłam wierzyć w Boga, że nie trzeba bać się śmierci a już na pewno opłakiwać zmarłych osób bo na pewno się z nimi zobaczy.
Ksiażka jest prawdziwa i to właśnie czyni ją piękną, te proste słowa Coltona, który bez wachania odpowiada jak Jezus był ubrany.
Książkę trzeba przeczytać samemu, jest poruszająca, na pewno po niej zmieni się myślenie o wierze i wyobrażanie nieba.