Walka o przeżycie; dzień drugi
Przekroczyłam próg mojego mieszkania, by móc wirować w płatkach śniegu i koić ciało ich przenikliwym zimnem. Nigdy nie czułam się bardziej wolna, niż w tamtej chwili. Wszystko wydawało się istnieć wyłącznie dla mnie. Ta egoistyczna myśl, której się uczepiłam, pozwoliła mi rozwinąć niewidzialne skrzydła i wznieść się do Nieba. Byłam u jego bram, przysięgam! Widziałam zbłąkane dusze, które błagały o wstęp do raju. Dumny młodzian odsyłał je z powrotem na dół - niewystarczająco dużo wycierpiały.
Błądzę w śród tamtych biedaków, ale spośród tłumu wyróżnia mnie moje nastawienie; akceptuję ból. Jest nieodłącznym dodatkiem do życia. Skoro jest cierpienie, tak jak jest radość, dlaczego by obu tych uczuć nie olać i tak po prostu pozostać sobą? Dlaczego emocje muszą nas zmieniać?