Lipiec czas słońca i beztroskiej zabawy - lecz niestety nie dla mnie.
Z dnia na dzień straciłam coś co było cząstką mojego życia - pracę.
Straciłam pracę przez to, że odrzuciłam zaloty mojego szefa, a on stwierdził,
że musi zrobić redukcje etatu, a że akurat pech chciał, że to Ja jestem z najkrótszym starzem więc to na mnie wypadło.
Myślałam, że sobie z tymi poradzę, ale z dnia na dzień jest coraz gorzej.
W domu na bezrobociu siedzę zaledwie tydzień, a mnie się wydaje jakbym wieczność już się obijala...
Szkoda słów na ten temat.
Na dodatek wkurza mnie Konrad to nie jest już to samo co kiedyś.
Mieszkamy razem, żyjemy razem i planujemy wspólną przyszłość a tak naprawdę nie wiem czy w ogóle będe chciała aby ta przyszłość była nasza wspólna...
Mam nadzieję, że te moje humorki są oznaką braku pracy, ale cały mój ten zwariowany świat zaczął tracić kolory...
Ale będę strała się wiem, że na razie mam pod górkę ale na to wszystko potrzeba czasu.