Męczy mnie to wszystko.. Chciałabym się odciąć od tego świata. Wyjechać gdzieś.. Na tydzień może na dwa.. I nie przejmować się niczym! Żyć tylko z dnia na dzień, pomyśleć o tym wszystkim... Wziąć ze sobą whisky, albo wódkę, jedzenie i tych na których mi zależy. Nie przejmować się, że jutro znowu trzeba iść do tej szkoły.. Wszyscy ciągle gadaja mi o maturach.. Ucz się bo nie zdasz, a jak nie zdasz nie dostaniesz się na studnia. A jak nie dostaniesz się na studia skończyć w hipermarkecie na kasie.. BLA BLA BLA.. Już mam tego dość. Chcę się wyrwać z tego! Najchętniej bym tylko balowała. Ten rok będzie chujowy. Chujowy nie dlatego, że matura.. ale dlatego, że moje życie mnie przytłacza. A to już źle.
Najgorsze jest to, że nie mogę polegać na tych na których myślałam, że mogę.. Wskoczyłabym za nimi w ogień. A teraz? Teraz najchętniej bym w ogóle ich nie oglądała. Trudne jest to. Bo w końcu trzeba będzie z nimi porozmawiać, ale nie mam siły na to. Na razie na nic nie mam siły. Chciałabym cały tydzień przespać. Obudzić się dopiero w piątek, bez żadnych konsekwencji.
A maturka z polskiego? Hmm.. nie chcę w ogóle o niej myśleć.. Nie chce w ogóle myśleć o maturach. Mam już ich dość! Bo co to jest za życie jak cały czas ktoś Cię kontroluje.. Jesteś cały czas ograniczony. I ciągle słyszysz to jebane zdanie: Ucz się.
Dziękuję tylko Bogu, że sa takie osoby na których mogę teraz polegać, zawsze mi doradzą i zawsze będą mnie wspierać! Dziękuję! :*