jaak zwykle będe pierdolić, że nie mam zdjeć i wgl..
Dzisiejszy dzien taki trooche chuujoooowy... Lekcje do 16... półgodzinne stanie na dworcu... zepsuty autobus... ból głowy...
Macie czasami tak, że czujecie się niepotrzebni? Ten świat was wykańcza, nie umiecie rozmawiać o tym, co sie dzieje w waszym życiu. Odsuwacie się od przyjaciół, nie chcecie pomocy. Mówicie, że wszystko jest ok, a tak naprawde nie dajecie rady. Jestem taką osobą, która woli zostać sama ze swoimi problemami. Lubię sama siedzieć i dużo mysleć, chociaż wiem, że to jest złe. NIe mogę dużo myśleć. Wtedy wymyślam rooozne rzeczy.. Potem sie denerwuję, bo niektóre się sprawdzają.. Ale cóż.. jakoś daję radę. Chociaż wsparcia nie mam tak jak kiedyś. Kiedyś było łatwiej. Wychodziło się z grupką ludzi i mogliscie sobie mowic wszystko. A teraz? wiekszosc ma cie w dupie lub zapomnialo o twoim istnieniu. To troche boli. Ale trzeba żyć. Cieszyc sie zyciem, chociaz to trudne. Przynajmniej dla mnie. Ja nie potrafię.. Cieszy mnie wiele rzeczy.. Ale nic w pełni..Tak, mam ludzi dzieki ktorym powinnam byc szczesliwa i jestem. Ale duzo rzeczy mnie smuci. Caly ten pierdolony swiat to jeden wielki smutek. Ja sie staram, naprawde. Probuje, zeby ten caly pieprzony smutek zniknal z mojego zycia, ale to nie jest proste. A powinno. Pomagają mi w tym ludzie, ktorzy sa obok mnie. Sprawiają, że pojawia się ten usmiech. Ale potem to wszystko znika...