Patrz mi prosto w oczy, nocy warkoczyk plecie klin chcąc pomocy, krzycząc: i co? - tylko ja i ty
Dziewczynko bez zapałek przykro mi, tak ciemno i zimno
Wita ten bal, ściągnijmy maski już przyznaj ,choć nie bili dwunastej to opustoszała izba
Tak wspaniały bal i mimo że nie tańczysz już, ja zostanę tu do rana nim opadnie kurz
Dawna wizja rzeczywista dziś nabita na pal
Nadzieja umiera ostatnia, zabiera marzenia
Puste butelki i kręgi zataczają wokół tępy amok
Czarne w środku, życie obdarte ze skrzydeł i kontur wyblakły od liter strzygieł zmarłych od tortur
Zabierze ciszę jak najdalej niech zostanie samotność
Fajnie ma ziom z tymi rymami pewnie ma gruby dom i wór z banknotami
Po drugie - robię tylko to co robić lubię więc nie mów już więcej, że kogoś kseruje
Jedna rada dla plebsu - trochę dystansu
Kminie to jak nigdy nikt i jeszcze nie skończyłem
Tu czasem hajs jest, a czasem stres i niefajnie wiesz to życie jest freestylem, naprawdę.
/Natalia