Diox/The Returners - Telefon
Nie mam odwagi pytać czy mi wybaczysz
Chcę Ci powiedzieć, że zawsze będę Cię kochał.
Obietnice bez pokrycia, które pękły jak klisza
Przed oczami mam obrazy, których nikt nie widział
Ale wszystko to proch, gdy na ziemię spada kryształ.
Myślę by zadzwonić, wciskam pierwszą z cyfr
Kilka lat życia mija, nim wybiorę drugą z nich.
Wiem ile zrujnowałem, widzę, że świat zawraca
Wiem ile trosk, łez, bólu wiele niosłem.
Przedostatnia cyfra, ja czuję się ostatni
Gdy wybieram ostatnią, to tonę na dnie jak statki
Strach na pokładzie, gdzie jestem kapitanem
Ja wziąłbym Cię za rękę i chętnie poszedł dalej.
Znowu zachodzi słońce, jestem w jednym z miast
Stoję na peronie dworca, który mierzy czas
Wiem, że jesteś sama, tak jak ja jestem sam
Trzymam w ręku telefon, numer doskonale znam.
Twój głos dodawał mi zawsze nadziei i wiary
Nadziei w lepsze jutro, wiary, że damy radę
Z lojalnym składem tylko Ty dałaś radę.
Upadki tak niskie, że nie dostrzegę okiem ich
Patrząc na ziemię, ze wstydu spuszczając głowę.
Wszystko się przewija, mija jak sekundowy film
Mija czas, mijam ja, życie mija w kilka chwil.
Każdy mój wers był dedykowany Tobie
W jej oczach widzę błysk, dziś sam nie wiem co niosę.
Jestem z tych co późno zasypiają, późno wstają
Ten kac jest moralny, ten stan jest fatalny
Ten plan, który miałem nie staje się triumfalny.
Widzę Twoją twarz w obrazach naszej przeszłości
Twoje oczy, gdy mówiłem szczerze o miłości
Twoje oczy, gdy układaliśmy wspólnie plany
Te, w których nie było nienawiści i zdrady.
Zanim wybiorę trzecią z cyfr w telefonie
Wchodzę w kolejną dobę, puste serce jak peron
Wypełniam je nadzieją, że kiedyś Ci opowiem
I wybaczysz mi wszystko, między prawdą a betonem.