Mówił że by za nią umarł,
kurwa nigdy nie widziałem, żeby ktoś się tak rozumiał
Wpadał z nią, pił, znał umiar,
ona miała czuć się dobrze, on miał czuwać
Coś pękło, kiedy przyszła codzienność i wiesz co,
zaczęli żyć na odpierdol
Brak szkoły i pracy i kłótnie, bezsenność i
poszło się jebać im całe ich piękno
Jak spotkasz ich pozdrów i spytaj jak żyją,
bo łączyło nas więcej niż przyjaźń i piwo
To smutne, zabiła ich ulica i miłość
i przez to nic już nie będzie jak było.
Nie pierdolił się, jak nie gra to nie gra i
chuj, bo gówno to nie piękna poezja
Narkotyki niszczą ludzi, ale tworzą legendy
Bał się, bo samotność była drogą do śmierci
Nie umiem być sam i znów wbijam w kluby z kumplem albo dwoma i
poznaję je, i znów się u nich budzę w ramionach
I znów się zastanawiam jak jej teraz idzie w życiu
I mam nadzieję, że nie oszukuję sam siebie, znam siebie
Mógłbym znów się postarać i
przestać pić, przestać jarać,
ale życie w zamian tępy śmiech ma dla nas
I pisze do mnie koleżanka, którą znam od dawna,
ale chciałaby coś więcej niż spacer i kumpla i ją wkurwia, i chce mi proponować układ
I mówi, że by wpadła do mnie na
seks i blanta,
albo blanta i seks,
albo na blanta seks i blanta.
I później pomyślimy jak to będzie dalej
Mówię sory, ale nawet nie chcę się wpierdalać w fazę
Ty, po co dzwonisz,
skoro nie chcesz ze mną gadać
Dobrze wiemy, że się nam nie poukłada mała
Wiesz.. Tak przy okazji, kurwa,
dziś zostawisz mnie po raz ostatni!
Hipokryzja, seks, słodkie kłamstwa,
narkotyki, kurwy i chyba to jest nasz świat
Myślisz że będzie spoko?
Wątpię, nie obchodzi mnie co mówisz o mnie!
A Ty nie dzwoń i nie pisz, bo nie chce Cie znać,
jestem sam, nie ma nas, tylko ja i te wersy..
Nie ma nas, trochę ciężko uwierzyć, bo łatwo coś stracić a trudniej docenić..
Więc nie pisz i nie dzwoń, już nie rośnie tętno i wszystko mi jedno,
Ty to tylko przeszłość
I mam pięści całe we krwi i chyba całkiem dobry powód,
by powiesić na pętli to co kiedyś mi miało pomóc
Więc pij za wolność i wyjście na prostą- osobno,
bo razem nam się zjebał światopogląd