Matko, co to były za 2 tygodnie:( W robocie od rana do wieczora, z małżem widzenia gdzieś między "sześćkochaniedobranoc" a odpadaniem ze zmęczenia. Pisałam już, że nie widziałam koniowatego prawie 3 tygodnie? I że tym razem nie wynikało to z mojego zasranego lenistwa? Na dodatek zero info co się z nim dzieje, czy rzeczywiście już wraca, czy może osiągnął już taki stopień wtajemniczenia, że przyjadę tylko zabrać swoje rzeczy ze stajni i pożegnać się z ludźmi...
Zostałam nazwana "dobrą ciocią"... Ja??!! Zajebistość ocieka mną i tyle. Może tydzień terroru komuś uświadomi, że moja dobra wola została źle odebrana...
Za to jakie wyniki trzaskam od 2 miesięcy, to powinni mnie ozłocić. Przynajmniej pensja zaczyna się od coraz wyższych cyferek;]
Chcę wakacjiiiii... A mam jeden wolny weekend, obrażonego małżonka, hujową pogodę, brak konia i wyrzuty sumienia kiedy idę na zakupy;/
KURWAAAAAA! nienawidzę, kiedy ktoś leci ze mną w kulki... przygoda z panem F. chyba skończy się szybciej niż się zaczęła. Najpierw dowiaduję się o wyjeździe dwa dni przed, kiedy mam poustawiane ostatnie jazdy ogarniające ( z których musiałam of course zrezygnować), a teraz się dowiaduję (po moim mesie czy bezpiecznie dojechali etece), że jednak koń wróci pewnie w poniedziałek.... taaaa a mój wolny koński weekend właśnie mija (jedyny kurwa zresztą w lipcu). Nie jestem właścicielem i gówno mi do tego, co ktos z koniem robi, ale wiarygodna i szybka informacja odnośnie swoich planów to jest chyba podstawa zwykłej kultury osobistej?! Za chwilę pewnie się dowiem, ze zmieniają stajnię, koszty wzrosna a w ogóle, to jednak już nie jestem potrzebna, więc mam spadać na drzewo... GRRRRRRRRR;/