Jopel

Jopel

Dziś żywej duszy bliskich brak, jak na przekór
i musisz żyć z tym wszystkim sam, na bezdechu.

Jestem dla ciebie tylko jeśli jesteś dla mnie.

Patrzę nocą w gwiazdy, szukam wskazówek.
Jak odnaleźć siebie mam, kiedy się gubię?

Nie podoba? To się pierdol, bo nie jestem życzliwy.

I chuj, nie widzę już nawet najprostszych podstaw
żeby inaczej myśleć, wszystko to nie ma końca.

Nie tak łatwo jest zapomnieć, przypomnę Ci.

Jak Ci się układa ? Mam nadzieję, że jest git
I że w przeciwieństwie do mnie kurwa jakoś w nocy śpisz.

Dobitnie już mi psychika szwankuje.

Nie znam lepszego sposobu by złość odreagować
Niż te wersy na mikrofon puścić i pierdolnąć browar.

Nie obiecuj sobie za wiele
jak nie obierasz celu sam stajesz się celem.

Jesteśmy tacy sami, mimo różnicy krwi.

Się przewija kupa lasek, ja chcę tą co była wcześniej
Bo to przez nią kurwa nie śpię, mam depresje i się tracę.

Moja dziewczyna ? Częściej miewam ją niż mam.

Nie chcę czuć się jak czuję, wiem, że wiesz o czym mówię
Też mam problemy, które karzą mi iść pod górę.

I tym się różnię od Ciebie, że nie wiem o Tobie wcale.

A i tak mam paranoje w głowie.. tak jakbym był..
W jednych z zamkniętych wind bez drzwi i spadał w dół
I nie mógł już zrobić nic, i czekał tylko na huk.

Kawałek po kawałku, tworzymy spójną całość.

Zanim umrę kurwa mać, nie chcę nic od tego świata
Który śmieje mi się w twarz i chuja na mnie wykłada.

Tu gdzie czas nie leczy ran, przyzwyczaja nas do bólu.

Już przestałem wnikać chyba.. w to czy to mi się opyla.
Nie doszukuj się zajawki tam gdzie robią bilans.

Niezależnie czy mnie nie chcesz będę z Tobą kurwa mać.

To jakiś słaby żart, ten ich fatalizm
Wróżą mi przyszłość z kart jakby ją znali.

To nie jest takie proste zapominać o ludziach.

Znowu stoję sam, pośród 4 ścian jak palec.
I patrzę się w siną dal tak jakbym chciał tam coś znaleźć.

Ziemia zabierze nas, a rap do ciebie dotrze.

Jak mam nie mieć w dupie Ciebie i świata, WYBACZ?
Skoro nie ma Cię przy mnie, a kiedyś byłaś.

Będę patrzył się w Twe oczy, mógłbym tak już godzinami.

I szkoda, że to sam Bóg nie siedzi za reżyserką,
bo wtedy może bym mógł uwierzyć w jego obecność.
Tu! gdzie obojętność stała się substytutem.
A więzi międzyludzkie zastąpiono facebook'iem.

Na spotkanie ze złem zawsze zabieraj dobro.

Szczęście, mało kto z Nas je docenia,
a w chwili gdy je tracisz nie masz nic do stracenia.

Pójdźmy razem, pogrążeni w tym milczeniu.

Dzień się budzi, noc umiera a ludzie wokół
zamiast dawać, chcą zabierać.

Milcząc chcę na Ciebie patrzeć, oraz słuchać głos w słuchawce.
Zabrać Cię na spacer długi, żeby iść i nic nie mówić.
Tylko czuć, że jesteś obok.