Ostatnie tygodnie są ciężkie. Zwłaszcza te spędzone na praktykach gdy własne emocje trzeba było zostawić za drzwiami i podchodzić do pacjentów z uśmiechem, którego tak wyczekują... Uśmiechem, na który w głębi nie miało się nastroju a, który jednak musiał być szczery. Wtedy człowiek tak szybko uczy się dostrzegać drobne powody do radości.
Ostatnio na fejsie u kogoś przeczytałam, że: "W prawdziwej przyjaźni nie chodzi o to, żeby być nierozłącznym, ale o to by rozłąka nic nie zmieniała" i stwierdziłam, że... Moje przyjaźnie rozszarpały już rozłąka i czas.