może tak być że czegoś szukam
że coś mi co chwila umyka
a jak zamroczona błądzę w koło
lecz jest coś co sprawia
coś co nie pozwala mi się poddać
bo jeśli mam uchwycić niedostrzegalne
to wykroczenie po za tą rzeczywistość
jest niezmiennie konieczne
i właśnie dlatego muszę pozostać sobą
tak by wykraczanie po za znane stało się mą drugą naturą
tak oczywistą dla mnie samej
Uczucie opuściło mnie
I magia znów prysła
Pozostawiając po sobie pustkę
Och jakie to przewidywalne
Lecz mimo to wędruje sama
I brak mi chodź by poczucia złości
A może i lęku
Bo i tym razem mój mór nie wytrzymał
I mozolnie budowana bariera
Została rozbita przez błędne przeczucie
A może jedynie wmawiane sobie
I wieczne poczucie osamotnienia
A pragnienia nie dają o sobie zapomnieć
Jakie to trudne
Niby gdzie jest ten sposób
Na odnalezienie spokoju
Czy możliwe jest spełnienie najgłębszych marzeń
Czy dam rade do nich dotrzeć
I przyznać się przed samą sobą że warto było
A może zagubię gdzieś drogę i zatracę się
Odpłynę w bezdenny stan rozpaczy
I przepadnie
Wszystko co dobre i jasne
Jak i złe
Pozostanę w nicości
Lecz czy to w ogóle jest możliwe
Czy ma duszą i zawiły rozum
Pozwolą mi wpaść w zatracenie
Tak wiele pytań
Niby takie męczące i nieodgadnione
A tak przydatne
Utrzymują umysł w pewnej gotowości na dylematy świata
Lecz nie pytaj mnie dlaczego
I pytań o sposoby też unikaj
Bo tak wiele zawiedzionych nadziei spotkało mnie
Że nie jestem w stanie brnąć w nieskończoność pytań
Więc unoszę się na fali wspomnień
I nieograniczonej potędze fantazji
Nawet w tym momencie odwiedza mnie ona na jawie
Już nie tylko we śnie
Wkrada się delikatnie w życie me
Och jak to zadziwia mnie
Mimo to pragnę mieć nad tym kontrolę
Która gdzieś mi umyka
Niczym przestraszone zwierze
I sama już nie wiem jak to wszystko się skończy
Może gdzieś na ziemi
A może już w niebie