ej, tu nie chodzi o codzienne "kocham Cię"
Lecz o te chwile
kiedy z głową na mym brzuchu delikatnie szepcze
"chcę miec z Tobą dzieci".
O spojrzenie którym mnie obdarza gdy maluję usta.
O słowa "jestes najpiękniejsza" gdy narzekam na swój wygląd.
O jego śmiech kiedy krzyczę na niego za jakąś głupotę.
I o troskę na jego twarzy kiedy się uderzę w mały palec u stopy.
Chodzi o to że jest i będzie w każdym kolejnym dniu mego zasranego życia.
Dlatego że do pełni szczęścia potrzebujemy tylko siebie nawzajem.
Pozdro.