Jest pięknie... Nie sądzicie? Jest taki piękny melancholijny dzień pełen pozytywnych/pozytywniejszych sfer życia. Wstanie rano i stwierdzenie, że jest bądź nie ma obowiązków. Załatwianie spraw i myślenie o innych. Przedemną usilne poszukiwanie pracy, wzloty i upadki. Jednak nic mnie nie przeraża, a wszystko napawa dziś jakąś nauką na przyszłość. Czekam na maminy obiadek i wyjście z domu razem z Marleną, na mojego Pawła, którego gdy nie widzę jeden dzień to umiem się stęsknić (olaboga tydzień się nie widzieć?) I w tym momencie nie obchodzi mnie czy ktoś musi się widzieć raz na tydzień czy dłużej, w sumie nic mnie nie obchodzi. Chodźmy razem na spacer wstecz, będziemy biec w najgęstszej mgle. Czas dowiedzieć się, że życie jest gdzie indziej. Jak pięknie jest podnieść nos do góry i wdychać świerze powietrze połączone z nutką niepokoju biegnących ludzi oraz szczyptą optymizmu innych. Chodź usiądź koło mnie na ławce i zamilcz, obserwujmy to co mówią inny, to jak się zachowują. Cieszy mnie nawet głupia pobudka w sobotę jakoś o 5rano. Cieszy mnie to, bo nikt inny za mnie życia nie przeżyje. Jeśli nie teraz i nie tu to jutro i tam!