Czy oni słyszą samych siebie? Próżni, zabiegani, zajęci ludzkimi sprawami i bolączkami. Stąpają po ziemi tak twardo, że wszystko czego się dotkną muszą napiętnować swoim śladem. Być może niektórzy z nich dawniej potrafili latać, teraz nie potrafią nawet samodzielnie chodzić. Nie umieją już myśleć, za to doskonale opanowali sztukę przyjmowania i wykonywania rozkazów. To już nie dzieci boże, to już nie ludzie, to już nawet nie żywe istoty. To marionetki. To szmaciane lalki. Kiedy przetniesz sznurki tylko bezgłośnie upadną. Zastygną w bezruchu i nigdy się już nie podniosą.
Zbyt bardzo pochłonęła ich własna pycha i ambicja stania się pierwszym wśród wszystkich bezsensownych. Zapomnieli, że stoi nad nimi ktoś jeszcze. Butne robactwo tego świata stawiające się ponad wszelkimi prawami. Myślą, że są na równi, albo nawet górują nad wszystkimi bóstwami. To my tu jesteśmy lalkarzami. To my trzymamy sznurki, a przedstawienie będzie toczyć się według naszego scenariusza.