To jeszcze nie koniec, to zaledwie początek. Czas ciszy i nieobecności nie był beztroskim marnotrawstwem godzin, dni i miesięcy. To nie tak, że mnie nie było. Byłem nieobecny w tym czasie i w tym miejscu. Oddaliłem się od wszystkiego, co mi bliskie i drogie, po to, by móc raz jeszcze o to zawalczyć.
Postradałem rozum, by dowiedzieć się kim jestem.
Oślepłem, żeby widzieć dalej niż sięga wzrok.
Przestałem słuchać, by usłyszeć to, co niewypowiedziane.
Zamilkłem, żeby wszystko opowiedzieć.
Niemożliwe właśnie się dokonuje. Wskazówki zegara zaczęły się cofać. Zmarli wracają do życia.