Wielkie rzeczy zaczynają się od małych słów.
Od szpilek wbijanych w serce, od rys na ambicji, od kąsania dumy.
Trzysta trzydziesty drugi dzień bezgranicznej ciszy. Echo zamierzchłych dni, niewyraźny szept, który nie pozwala zasnąć. Twarze, których już nie ma. Pożółkłe listy ukryte w dolnej szufladzie. Przerwane sny i zapach tęsknoty. Za oknem deszcz, którego nie mogę poczuć. Stagnacja w przeszłości, z której nie mogę się uwolnić. A może wcale tego nie chcę.
Trzysta trzydzieści trzy kroki w przód a za plecami ciągle ten sam widok.
Wielkie rzeczy zaczynają się od małych słów.
Od szpilek wbijanych w serce, od rys na ambicji, od kąsania dumy.