Zlepki wspomnień, strzępki decyzji, przerwane słowa, niewypowiedziane myśli. Tańczą bezwładnie na wietrze dookoła siedmiu miliardów światów. Bezszelestnie przeplatają się między czternastoma miliardami twarzy. W centrum setek tysięcy naiwnie i wiecznie tlących się płomyków jestem ja.Czarny punkt na mapie życia jasnych światełek. Każdego dnia zanurzam się w gęstym dymie gorejących knotów. Skąpany w oparach ludzkiej egzystencji nieudolnie próbuję pochwycić w dłonie dymne nitki któregoś z żyć. To na nic. Skamieniałe pięści tylko je rozrywają, przerywają rytm tego subtelnego tańca. Z każdym oddechem rozwiewam tą piękną synchroniczność. W końcu zostanie tylko mgła.
Mgła, chaos, a pośrodku ja.