jaś miał dużo zabawek w pokoju. smutne było to, że nie wszystkie się znały. jedne leżały w pudle zawiniętym starym sznurkiem inne pięknie wyeksponowane na półeczkach. a poróżniło je tylko to, że jedne były nowsze, miały ładniejsze ubranka, inne zaś połatane łapki i uszka.
czas chyba zejść z ringu. bo inaczej tego nie da się nazwać.
ciągła bitwa, kto lepszy, kto fajniejszy.
pewnie mam za stare rękawice, żeby nadać się jeszcze do takiej zabawy.
nie brakuje mi jej ni ciut ciut. to był pierwszy krok, teraz pora na resztę.