Przygnebienie. Pustka. Szarosc. To jedyne, co odczuwam patrzac na moje otoczenie. Kazdy pedzi przed siebie, z klapkami na oczach, nie patrzy na nikogo i na nic. Praca, dom, a i pospac tez czasem trzeba. Wszyscy skrajnie zajeci. Juz nawet siedmiolatki nie maja czasu wyjsc na dwor pograc w pilke, bo maja zajecia dodatkowe, nauke... Rodzice wychowuja ich na takich, jacy sa oni sami. Te siedmiolatki beda kiedys kolejnym pokoleniem betonowych ludzi, mieszkajacych w betonowych blokach, jezdzacych betonowymi ulicami do betonowych biurowcow, gdzie wraz z innymi takimi jak oni beda pracowac. Pracowac, zeby wyzywic swoje betonowe rodziny i otoczyc sie betonowymi zabawkami, zeby ludzie widzieli, czego oni sie dorobili. Co jakis czas beda jezdzic na wakacje, pewnie nad jakies morze albo w inne miejsce, ktore aktualnie bedzie na topie i bedzie tam jeszcze troche niezabetonowanej przestrzeni. Przeciez to takie egzotyczne. Betonowy swiat jest poukladany, wszystko wg. planu, na godziny, na minuty. Nie ma tam miejsca na zadna spontanicznosc, a nawet uczucie. Nawet na awarie nie ma miejsca - przeciez nikt jej nie planowal, prawda? Betonowy swiat rzadzi sie swoimi prawami. Na czele stoi kilku wielkich, ktorzy wszystkim kieruja. Oni maja pod soba swoich betonowych szaraczkow, ktorzy maja swoich, ktorzy maja jeszcze nizszych i nizszych w hierarchii betonowych ludzi. Betonowe szaraczki wszystkie sa takie same. Bo po co byc innym? Przeciez innosc to zlo, nikt jej nie planowal i nalezy sie jej pozbyc. Betonowe szaraczki chodza ulicami, mijaja sie nawzajem. Nawet sie nie znaja. Nie, oni ze soba nie rozmawiaja, przeciez to strata czasu. A czas to pieniadz. Wszyscy udaja, ze maja idealne zycie, cudowne rodziny, mnostwo znajomych. W rzeczywistosci czesto bywa zupelnie odwrotnie. Taki wszechobecny optymizm i perfekcjonizm moze doprowadzic do tragedii. Kiedy jednemu cos sie posypie, stwierdza, ze jest gorszy, ze nie pasuje do reszty, bo przeciez wszyscy sa idealni, tylko on nie. W podobny sposob betonowych szaraczkow wciaz przybywa. Bo przeciez jesli nimi nie sa to sa inni, a innosc to zlo. Sa inni, wiec nie sa idealni, a przeciez kazdy chyba chcialby miec lekko. Wtedy zaczynaja zaniedbywac rodziny i znajomych, rzucaja sie w wir pracy i staja sie betonowi jak cala reszta. Staja sie czescia betonowego spoleczenstwa, czescia betonowego swiata. Swiata, ktory zapomina, ze istnieje jeszcze cos takiego jak uczucia. Swiata, ktory jest poukladany, jakby przyciety od zyletki, swiata, w ktorym nic sie nie dzieje nagle, a szczytowa wartoscia jest juz nie milosc, honor, wiernosc czy przyjazn, ale pieniadz. I taka jest prawda, choc wiele osob boi sie to przyznac, badz po prostu tego nie dostrzega.
Najpełniejsza treści z moich not ze starego fbl.