Rozdział ???
Tom II
Popołudniowa wycieczka, jaką zorganizował Christopher rozweselił Michaellę. Przez cały czas promieniała z radości. Ten dzień wydawał się jednak dla nich zbyt krótki. Wracając późną nocą czarnym dyliżansem, siedzieli naprzeciwko siebie w milczeniu. Jedyne, co robili przez dłuższą chwilę, to patrzyli sobie tajemniczo w oczy.
Christopher Carpadie
-O czym myślisz?
Przerwał pochylając się lekko, by być bliżej młodej kobiety.
Michaella Murtner
-Myślę o tobie.
Odpowiedziała zbliżając się tak jak on. Teraz będąc na równi, zaglądali sobie w głąb ciemnych źrenic.
Christopher Carpadie
-Nieświadomie robimy to samo. Ja myślałem o nas.
Michaella Murtner
-O nas?
Zdziwiła się odkładając białe rękawiczki na siedzenie.
Christopher Carpadie
-Aye, aye kap& to znaczy& y&
Zamotał się, a Michaella wybóchnęła śmiechem.
Michaella Murtner
-Stare nawyki z wypraw?
Chichotała, zasłaniając uśmiech dłonią.
Christopher Carpadie
-Tak.
Skinął głową, łapiąc jej rękę bardzo delikatnie.
Christopher Carpadie
-Nie zasłaniaj tak pięknego uśmiechu. Uwielbiam jak się śmiejesz.
Westchnęła i trochę spoważniała.
Michaella Murtner
-Dobrze, ale nie jest mi do śmiechu, kiedy widzę cię stale załamanego. Tak rzadko się uśmiechasz.
Westchnęła ponownie kładąc drugą rękę na jego ramieniu.
Christopher Carpadie
-Kiedy ja się cieszę i to bardzo.
Kobieta milczała.
Christopher Carpadie
-Może nie widać tego po mnie, ale odkąd cię poznałem bez ustanku jestem zadowolony. Moje życie nabrało większego sensu. Przedtem& brakowało mi jakiegokolwiek celu. Żyłem z dnia na dzień czekając na ostateczny koniec. Ty to zmieniłaś.
Zapanowała długa cisza.
Michaella Murtner
-Szkoda tylko, że już za trzy miesiące muszę wracać do domu.
Posmutniała, wyglądając na nocny krajobraz.
Christopher Carpadie
-Nie musisz jechać.
Ponownie zaskoczona spojrzała na niego z lekkim uśmiechem.
Michaella Murtner
-Ale Carpi&
Christopher Carpadie
-Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Będzie mi tak jakoś& pusto.
Wyznał mając w oczach lekką panikę, natomiast na jej twarzy pojawił się pełny uśmiech.
Michaella Murtner
-Zobaczę, co można zrobić w tej sprawie.
Powiedziawszy to, powóz zatrzymał się tuż przed wejściem budynku.
Michaella Murtner
-Dziękuję za wspaniały dzień pełen wrażeń.
Carpi łapiąc Michaellę za rękę, pomógł wysiąść jej z dyliżansu.
Christopher Carpadie
-To jeszcze nie wszystko.
Michaella Murtner
-Słucham? Co ty tam jeszcze wymyśliłeś?
Christopher Carpadie
-To niespodzianka.
Oznajmił i odwrócił się w stronę woźnicy.
Christopher Carpadie
-Dzięki Ździchu. Odstaw konie do stajni i na dzisiaj masz koniec roboty.
Tamten przytaknął i odjechał w milczeniu.
Michaella Murtner
-Nie zdradzisz mi?
Christopher Carpadie
-Poczekaj.
Zaśmiał się tak głośno, że odpowiedziało mu echo.
Michaella Murtner
-Ciszej. Obudzisz wszystkich.
Szepnęła machając rękawiczkami w jego stronę.
Christopher Carpadie
-Zamknij oczy i choć za mną.
Złapał ją za delikatną dłoń i powoli prowadził do wyznaczonego miejsca.
Michaella Murtner
-Jesteś szalony.
Wymruczała pod nosem stąpając bardzo ostrożnie.
Christopher Carpadie
-Dopiero to odkryłaś?
Michaella Murtner
-Trafił swój na swego.
Pomyślała i zorientowała się, że przystanęli w miejscu.
Christopher Carpadie
-To tutaj. Możesz otworzyć oczy.
Słysząc to, poczuła jak mocno bije jej serce w rytm grających świerszczy i rechoczących żab w pobliskim stawie.
To tylko część rozdziału, ale jest^^
Tekst mojego autorstwa... zdjęcie też :D