na dniach obchodzę 30 miesiąc bycia singlem. przez ten czas zakochałem się dwa razy, przeżyłem kilka miłostek i parę razy zdarzyło się, że wylądowałem z kimś przez przypadek w łóżku. a czasami niekoniecznie przez przypadek. zapętlam płytę nosowska/osiecka, trwa moja ulubiona pora roku, kiedy poranki są i ciepłe i chłodnawe zarazem.
i dalej męczę się przebywaniem, spotykaniem z Tobą, wprowadzam politykę izolacjonizmu, abym wreszcie zaczął mniej o Tobie myśleć. to takie smutne, wolę zadusić się natłokiem emocji, niż pozwolić sobie zwyczajnie być. boję się, że znowu będę leczył się rok, albo i dłużej, a ja tylko chciałbym wiedzieć, że jestem wart Twojej miłości. mnie wystarczy zaledwie przytulać. w innym wypadku się rozlecę. kto wreszcie pokocha plusz z głowy kubusia puchatka?