nie jestem autorką zdjęcia.
Kolejny egzamin za mną, najgorsze jednak wciąż mnie czeka. Sesjo zgiń.
Okres w pełni, nie pomaga przy pilnowaniu diety i zarywaniu nocek. Gdyby tylko weekend nie był w pracy mogłabym się dobrze przygotować. Zobaczymy.
Dzień poszedł zgodnie z wczorajszym planem, bardzo mnie to cieszy.
Jutro do pracy spróbuję ustalić plan i się go trzymać.
Czy to że nie potrafię przyjąć myśli o wybaczeniu mu jest złe? Pragnę mu wybaczyć, kochać go mocniej i być z nim, ale nie umiem. Nie potrafiłabym zaufać, zbliżyć się, odsłonić kolejny raz. Gdyby nie sesja to bym oszalała przez niego.
Plan na czwartek:
rano (9-10) - owsianka na wodzie z bananem
12- jajecznica + kanapka z awokado i jakieś warzywko
15- to co zostało z dziś - jaglana z cieciorką, fasolą kiełkami i rukolą
18 (o ile się uda bo od 16 w pracy) - jogurt do picia
Staram się myśleć że będzie dobrze.
Chcę jechać do domu, walczę by jechać do domu.