Jest wtroek, 6 września, godzina 7.48. Za pół godziny jadę do szkoły. Nie miałam wfu, więc dodatkowa godzina na wyspanie się. Wczoraj źle się czułam, dzisiaj też, ale głupio nie iść do szkoły, zdecydowałam, że nie pójdę dopier kiedy będę miała temperaturę. Na razie nic nie zjadłam, mam wyżuty sumienia po wczorajszym. Może w szkole wypiję kawę, moze. Czuję się słabo, tak jakbym miałam zemdleć, ale w sumie tak czuję się już od długiego czasu.
BILANS: zielona herbata, 5 tabletek na gardło (w szkole), 1/4 pizzy, trochę zupy kalafiorowej, 4 makarony,
Jest wtorek, 6 września, godzina 16.20. Czuję się coraz gorzej, prawie nie słyszę i nie mogę mówić. Przy czym mam ciotę. Ale staram się jak tylko mogę i idę do przodu, jakkolwiek wolno, ale do przodu. Postaram się bardziej, jak tylko minie ból głowy i wszystkie inne dolegliwości nękające mnie.