Oby ten piątek minął mega szybko bo zwariuję. Zwariuję przez szkołę, masę nauki, nauczycieli, kilka osób + uroczą komunikację miejską. Ten 'mój' tramwaj zawsze się spóźnia, ciągle jeden wypada. A jeżdżenie z przesiadkami wcale mi się nie uśmiecha. Jeszcze czego, przesiadać się na trzynastominutowej trasie... Już pomijam fakt tłoku. Rozumiem, inni mają takie samo prawo jechać jak ja, ale jeżeli widzą, że ludzie ledwo stoją, to po cholere włażą na chama. Gorzej jest tylko wtedy, kiedy próbują skasować bilet. Dostanę jakiegoś człowiekowstrętu. Albo zwariuję. Jeżeli jakaś babcia znowu wepchnie mi zakupy między nogi, a jej łokieć znajdzie się na mojej twarzy - obiecuję, zamorduję.
Przygotowania do świąt od końca listopada kradną mi kawałek życia. Owszem, uwielbiam Boże Narodzenie, tą niesamowitą atmosferę, nawet tą sztuczność, którą niestety idzie zauważyć. To wszystko jest fajne, ALE jakiś tydzień przed świętami, nie teraz. Stanowczo to świetnie. Nie mówię, że nie jest fajnie, jak jadę rano tramwajem, a na deptaku świecą się choinki, przy ulicy są dekoracje, koło Browaru Świąteczne Miasteczko. To wszystko ma swój urok, ale człowiek zaczyna czuć już święta, a tymczasem to jeszcze trzy tygodnie. Do tego czasu 'Świąteczny Duch' znika.
Ps. Nie mam czasu nawet na zrobienie kilku zdjęć. A mam tyle pomysłów, tylko wizji, miliony myśli na minutę. I zero czasu. Oby do 15, zatem odliczmy.
Użytkownik queenofhearts
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.