Święta... były ale się zmyły.
Pierwszy raz spędzałam je w Poznaniu, pierwszy raz nie przejadłam się jak prosiaczek i pierwszy raz nie było przy stole wigilijnym Jej... To do przetrawienia lecz smutne.
Nie wiem jak to możliwe że jest mi tak przykro. Myślałam że fakt tego że jestem poszucona na pożarcie przez ten koszmarny świat już mnie tak jak by nie rusza... ale jednak myliłam się. Rusza i to bardzo.
Czy możliwym jest fakt że ukojenie może dać tylko to co wiąże się z wiecznym potępieniem?
Po raz kolejny moja nienawiść do wszystkiego sięga zenitu. Ale ciągle daje rade... chociaż już sensu dawno nie ma.
Dostałam pod choinke "Ciemnejsza strone Greya" cóż to znak że w końcu musze skończyć pierwszy tom czyli "50 Twarzy Greya".
Czas na Czytanie.