Wróciłam... Być może na stałe. Być może też nie.
To nie jest tak że ja nie mam nic do powiedzenia,
z reguły nie mam czasu wyklikać tego albo nie do końca wiem jak ubrać to co akurat chce przekazać w słowa.
Nie ważne.
Pozbyłam się warkoczy, ponad miesiąc nie pisałam więc teraz moge opisać moje odczucia po tym dość abstrakcyjnym pomyśle.
Był zły... mało wygodne, trudne w pielęgnacji oraz cieżkie... ALE... efektowne.
Ostatnio poznałam Kota Bogdana i kilka innych ciekawych ludzi. To pozytywna sprawa, tak samo jak fakt mojej efektywności przez ten czas. Nie mam czasu na narzekanie a co się z tym wiąże nie odczuwam moich agonalnych stanów przejściowych.
ŚWIĘTA... idą bo KOŃCA ŚWIATA... nie było. Dobrze że kupiłam prezenty bo był by klops.
No i jeszcze kilka słów z tak zwanej podświadomości... FUCK... ciągle nie potrafie wybaczyć... ale pracuje nad tym. Szkoda że ludzie czasem są tacy do dupy. Ajjj...
Moja mała bogini śpi od jakiegos czasu, chyba nie ma ochoty się udzielać... bo denerwuje ją moje grymaszenie. Niech spana na drzewo... i tak zawsze mi źle podpowiada.
Oh rozpisałam się... jak by ktoś przeczytał dajcie znać.
.Adijos.