Dodaje ten wpis od jakiegos tygodnia już, tak nie miałam czasu... jak zwykle no ale zebrałam się i coś wydziergam.
Wymarzone warkoczyki Awww...powodzik do radości. Weekend w domu z minimalną iloscią nauki, więc kiepsko no ale gdy wyrywają ci zęba i przez pół dnia nie czujesz twarzy a przez 2 pół czujesz krew w ustach to na prawde cieżko się uczyć. Bonusowo mało co moge jeść... Usprawiedliwienie jest... sumienie w 90% czyste.
Chyba przestane zjeżdżać do Reska... gdyż wrócic tu do Szczecina to jest bardzo wielki wyczyn... zero autobusów, zero busów... na piechotke jedyna opcija.
No ale dość o moich przebojach weekendu...
Mam wrażenie że moja mała wewnetrzan Bogini płata sobie ze mnie figle... i jeszcze się z tego śmieje. A może to ja ją perfindie oszukuje będąc tego nie świadoma. Eh... czuje się jak kur... Werter... i cierpie egzystencjalne katusze... BO MUSZE A MI SIĘ NIE CHCE...
Czytam od jakiegos czasu 50 tawrzy Greya - Jest kontrowersynie, ale fajnie.
Tyle
.Ciao.