nienawidzę szkoły. tak, wiem, że każde dziecko to mówi. mam zadane coś tam na historię i pani będzie pytać z dzisiejszego tematu, ale w sumie to niewiele wiem. piąte przez dziesiąte słuchałam, a pracy domowej nie zapisałam i niech ktoś z mojej klasy będzie tak wspaniałomyślny i to odrobi to sobie przepiszę. na wfie było bardzo fajnie, haha. nie ma to, jak bawić się przy spryskiwaczu xD ang. śmieszny był. reszta jakos zleciała. męczy mnie 5/6 godzin. a co mówić o jutrzejszych 7? cholera jasna. nie wytrzymam polskiego, niemieckigo, historii i chemii. kurwamać, niech to się kończy.
-podobno masz do sprzedania miłość?
-tak, mam, ale jeśli ją kupisz musisz liczyć się z konsekwencjami.
-a dużo ich?
-hm, nieprzespane noce, przepłakane dni, zmarnowane życie.. i takie tam.