kolejna z serii użalam się nad sobą. jak coś czytać na tym blogu, to tylko takie drastyczne notki.
ludzie mówią wiele słów. przestaję wierzyć w słowa. liczą się czyny.
ludzie są jak marionetki sterowane przez aktora. a każdy dzień podobny jest do poprzedniego. ale to tylko & wyłącznie moja wina. bardzo łatwo zgubić swoją drogę. ja dawno z niej zeszłam. chciałabym się odnaleźć na nowo.
ułoży się od jutra. jutro będzie lepiej. co za głupie gadanie. szkoda każdego dnia. ma być pięknie od dziś. wiem jedno: nie chcę stracić tej więzi. tej jedynej & prawdziwej. tej jedynej Osoby, która jest mną. & wbrew pozorom nie mówię tu o mężczyźnie. ani o sobie, jakby ktoś odniósł błędne wrażenie. śmieszne?
może. tylko jak tak dalej pójdzie, to przez swoją głupotę mogę utracić to, co mam najcenniejsze.
jak wyrazić to, co jest niewyrażalne?
skorzystam z okazji, ponieważ rzadko tu piszę, ale jak już pisać, to na całego.
nie wierzę w te głupie zapewnienia. ani trochę. nie wierzę już w fałszywe uśmiechy, papierowe maski i przebrania. bo zaczynam patrzeć.
wierzę w zielone oczy. nawet jeśli kłamią. nawet wtedy. ślepo wierzę & będę wierzyć. możecie mówić, co chcecie. tego mi nikt nie zabierze, bo nie uwierzyłabym nikomu, kto by powiedział, że kłamią. @import url(/mojphotoblog/styleDumper.php?24);